Zorro i koniokrady
Wyzwanie – ułóż opowiadanie, w którym znajdą się:
- Zorro
- preria
- Garcia
- koniokrady
- tawerna
- niespodziewany sprzymierzeniec
Zorro i koniokrady, Zosia lat 6 (redakcja końcowa lat 8)
Tornado i Zorro spacerowali po prerii. Niebo pięknie wyglądało, ponieważ trafili akurat na zachód słońca.
Tymczasem w pueblo Garcia jadł kolację w tawernie. Dołączyli do niego kapral z Monastario. Kapitan powiedział, że ma nowy plan na złapanie Zorro. Miał on polegać na aresztowaniu kilku biednych peonów. Zorro będzie chciał ich uwolnić, a wtedy zaczajony sierżant ma podnieść alarm. Na szczęście Bernardo podsłuchał rozmowę i szybko wrócił do hacjendy.
W tym czasie Zorro akurat wrócił do jaskini z wieczornej przejażdżki. Bernardo poinformował go o planie kapitana. Zorro postanowił pomóc uwięzionym i zaczaił się za garnizonem. Sierżant Garcia zasnął na warcie i głośno chrapał. Zorro skorzystał z okazji i podkradł się do celi. Obudził peonów i ostrzegł ich, aby byli cicho. Następnie zakradł się do pokoju komendanta po klucze. Kapitan na szczęście spał. Zorro ostrożnie zabrał klucze z biurka. Podszedł do celi i otworzył ją. Peoni wyszli z aresztu, a Zorro pokazał im, że mają być cicho i iść za nim. Podszedł do bramy i otworzył ją. Wszystkim udało się uciec, a Zorro odprowadził ich do domów.
W domu jednego z nich okazało się, że brakuje konia właściciela.
– Ukradli mi konia! Czym ja teraz będę orał pole? – zawołał peon.
– Spokojnie, znajdziemy twojego konia. Powiedz mi, jak on wygląda. – pocieszył go Zorro.
– Jest biały i nakrapiany, z białą grzywą. Poznasz go bez trudu.
Zorro zaczął szukać śladów wokół zagrody. Znalazł je koło otwartego przęsła. Były jeszcze świeże. Zorro podążył ich tropem.
Po godzinie zauważył w oddali światło ogniska. Ostrożnie zbliżył się do niego i zszedł z konia. Poklepał Tornado po szyi i cicho kazał mu zostać na miejscu. Ukryty w mroku rozejrzał się po obozowisku. Dwóch nieznanych mu mężczyzn spało, a obok stały trzy wierzchowce. Jeden był cały czarny z czarną grzywą jak Tornado, drugi kasztanowaty. Trzeci przykuł jego uwagę, ponieważ odpowiadał opisowi skradzionego zwierzęcia.
Zorro wyciągnął z sakwy przy siodle linę i zakradł się bezszelestnie do pierwszego złodzieja. Delikatnie przewrócił go na bok i związał jak szynkę, nawet go nie budząc.
– Jak na koniokrada ma bardzo twardy sen. – pomyślał. – Teraz czas na drugiego.
Niestety, gdy tylko dotknął drugiego mężczyznę, ten natychmiast się obudził i skoczył na równe nogi z obnażoną szpadą. Zorro szybko wyciągnął swoją. Rozpoczął się pojedynek. Zorro bez problemu rozbroił złodzieja. Podniósł upuszczoną wcześniej linę i go związał.
Wsadził ich na konie, czarnego i kasztana, po czym zagwizdał. Z mroku z wesołym rżeniem wyłonił się Tornado. Bandyci się zdziwili. Zorro przywiązał trzy postronki do swojego siodła.
– O czymś zapomniałem… – potarł w udawanym zamyśleniu brodę.
Potem pstryknął palcami i z szelmowskim uśmiechem wyciągnął szpadę. Plecy dwóch złodziei ozdobiły litery “Z”.
Zorro dosiadł Tornado i wolno ruszyli do zagrody peona. Gdy tam dotarli, kazał swojemu czarnemu rumakowi zostać. Sam odwiązał skradzione zwierzę i zaprowadził je do zagrody. Zabezpieczył wejście i wrócił do Tornado.
Ruszyli w stronę garnizonu. Gdy dotarli na miejsce, złodzieje wciąż protestowali. Ich groźby i prośby obudziły sierżanta. Przecierając zaspane oczy Garcia, wyjrzał przed bramę, sprawdzić co się dzieje. Zobaczył Zorro i dwóch związanych mężczyzn na koniach.
– O Zorro, jak miło, że znów złapałeś jakichś przestępców. Gracias! – powiedział sierżant, biorąc postronki od koni.
Dopiero gdy odwrócił się w stronę bramy, rozbudził się na tyle, aby zorientować się w sytuacji.
– Alarm! Zorro tu jest! Do broni! Alarm! Żołnierze!
Zorro tylko roześmiał się perliście, podniósł Tornado na tylne nogi i zawołał — Adios, seniores!
Zanim żołnierze wstali z łóżek, dawno już odjechał w ciemną noc.