Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 51 Epilog

Autor/Author
Ograniczenie wiekowe/Rating
Fandom
Walt Disney 1957-1959,
Status
w trakcie
Rodzaj/Genre
Przygoda, Lęk/Niepokój, Western,
Podsumowanie/Summary
Postacie/Characters
Diego de la Vega, Arturo Toledano, Zorro, Cortez, Bernardo, ,

Pierwsze promienie słońca nieśmiało wychylały się znad horyzontu prosto w oczy młodego caballero. Diego odruchowo chciał zasłonić je ręką, ale poczuł, że coś na niej leży. Coś ciepłego i miękkiego. Wspomnienia nocy wywołały lekki uśmiech. W tym momencie Rosarita obróciła się w jego ramionach i ziewnęła.

“Buenos dias, carino.”

“Buenos dias, corazon.”

Młody don czuł się lekko i radośnie, a ciężar tajemnicy i nieszczerości w końcu został zrzucony. Wspólnie zaczęli snuć plany na przyszłość i wspominać chwile, gdy to skradł serce Rosarity.

W końcu zegar wybił pełną godzinę. Diego zaczął wyplątywać się z objęć żony i wstawać.

“Dokąd to się wybierasz? obiecała zająć się Sebastianem do śniadania, mamy jeszcze czas.” Donia spojrzała na niego z lekkim wyrzutem.

Diego błysnął jej zębami w bezczelnym uśmiechu i zaczął ubierać czarny strój, którego elementy leżały tu i ówdzie wokół łóżka. “Ty i Diego może macie jeszcze czas, ale jest umówiony z kapitanem na szkolenie żołnierzy.”

Pochylił się nad nią i krótko pocałował. “Ale jak wrócę, będę znów cały twój.”

Rosarita prychnęła. “No tak, po roku małżeństwa powinnam się już przyzwyczaić, że muszę się tobą dzielić z całą Kalifornią. Dniem i nocą.” Nie mówiła jednak tego z poważną miną. “Jedź i wracaj bezpiecznie.”

xxx xxx

kontynuował szkolenie żołnierzy przez kolejne tygodnie. Udzielał też prywatnych lekcji Garcii oraz od czasu do czasu pojedynkował się po przyjacielsku z Toledano. Postępy były więcej niż obiecujące. Miał na to wpływ także fakt, że spisek Orła uderzył w wielu bandytów, którzy na co dzień mieszkali w pueblach i misjach, a swój niecny proceder uprawiali w sposób dorywczy. Teraz im się to nie opłacało, bo zdesperowani hacjendados płacili hojnie każdemu, kto szukał pracy. Tym samym lansjerzy mogli bardziej skupić się na podnoszeniu umiejętności i pomocy lokalnej ludności.

xxx xxx

Teraz, gdy najważniejsi domownicy dzielili tajemnicę tożsamości Zorro, Diego coraz rzadziej korzystał z tajnych przejść. Nie musiał już ukrywać się przed ojcem czy żoną, znikać w mniej odpowiednich momentach. Jednak wciąż od czasu do czasu wykorzystywał skróty wiodące przez centralną część hacjendy. Niedługo po odkryciu, że Rosarita o wszystkim wie, przypadkowo podsłuchał rozmowę bliskich, która dała mu sporo do myślenia.

Wczesnym wieczorem młoda donia siedziała przy kominku i kołysała Sebastiana do snu. Drugi fotel zajmował Alejandro, wpatrzony we wnuka jak w obrazek.  Chłopczyka w końcu zmorzyło zmęczenie, ziewnął i zamknął oczy. Po kilku minutach słychać było jego równomierny oddech. Huczący w kominku ogień tworzył przytulną, domową atmosferę. Żadnemu z dorosłych nie chciało się psuć tej spokojnej chwili i udać się już na spoczynek. Fala wspomnień zalała starszego caballero, który cichym głosem zaczął opowiadać historie rodzinne.

“Wciąż pamiętam, jak Diego się urodził, jakby to było wczoraj. Nie, nie miałem szczęścia być przy porodzie.  Przepustkę dostałem dopiero, jak miał dwa miesiące. Jak patrzę na Sebastiana, to przysięgam, że Dieguito wyglądał identycznie.”

Rosarita spojrzała na teścia zaskoczona. “Przepustkę? Myślałam…”

Alejandro machnął ręką i kontynuował. “Tak, służyłem wtedy jeszcze w armii. Zresztą było nas dwóch – ja i Jorge. Razem walczyliśmy, razem mieszkaliśmy w koszarach, w jednym mieście mieliśmy rodziny. Ba, nawet razem mieliśmy mieć potomstwo! Różnica między dziećmi miała wynosić miesiąc.”

Z nostalgią wpatrywał się w ogień i upił łyk wina. “Żartowaliśmy, że jeśli jedno będzie chłopcem, a drugie dziewczynką, to pewnego dnia zostaniemy rodziną.”

Po chwili milczenia Rosarita niepewnie zagaiła. “I co się z nim stało? Ani ty, ani Diego nie wspominaliście nigdy o bliskim przyjacielu o takim imieniu.” Ukryty za ścianą młody de la Vega pomyślał dokładnie to samo.

Don lekko parsknął. “Miał dziewczynkę, Amelię.”

Donia podniosła lekko brew. “To wasze plany matrymonialne chyba nie do końca wyszły.”

Pogrążony we wspomnieniach Alejandro jakby tego nie dosłyszał. “Wystąpiliśmy o przepustki, ale zanim dostaliśmy zgodę, przyszły radosne wieści z obu domów. Świętowaliśmy do świtu, cała jednostka prawie. Ha, to był chyba największy kac w moim życiu następnego ranka! I wtedy dostaliśmy przepustki… z datą na prawie dwa miesiące wprzód! Dwa miesiące! Rozumiesz?!”

Ostatnie zdanie powiedział nieco głośniejszym tonem, ale od razu się uspokoił, bo Sebastian zakwilił przez sen. Rosarita z troską spojrzała na teścia, który zwykle nie był tak sentymentalny. Pogłaskała syna po policzku, a chłopiec na szczęście się nie wybudził. Jednak nie odzywała się, dając starszemu przestrzeń do tak niecodziennych zwierzeń.

READ  Legenda i człowiek Cz VI: Uzurpator, rozdział 19

Po kolejnym łyku wina i westchnięciu don kontynuował, wciąż wpatrzony w wesoło trzaskające iskry. “Nie wiedzieliśmy, że nasz oddział został wyznaczony do pilnowania granicy w Pirenejach, stąd tak długi termin. To było między pierwszą i drugą koalicją antyfrancuską… Na początku mieliśmy szczęście, to były głównie małe potyczki na granicy, paru rannych, nic wielkiego. Bardziej dokuczało nam zimno i uciążliwy teren. Ale potem… Nie wiem, kto strzelił pierwszy, my czy Francuzi, ale drobna wymiana uprzejmości szybko nabrała poważniejszych rozmiarów.”

Tutaj głos mu się lekko złamał, a Rosarita mogła się domyślić, co stało się dalej. Pochyliła się i położyła mu rękę na ramieniu. Alejandro uśmiechnął się z wdzięcznością i ścisnął jej dłoń. Odchrząknął.

“Zanim odszedł, obiecałem mu zaopiekować się jego rodziną. Żona ciężko to przeżyła i podupadła na zdrowiu… gdyby… byłem gotowy zaadoptować Amelię. Na szczęście matka Diego była mądrą kobietą i pomogła jej przetrwać trudny okres. Pół roku później poznaliśmy uczciwego młodzieńca, który poprosił o rękę wdowy. Od czasu do czasu zdarza się nam wciąż wymienić listy, podobno wyrosła na przepiękną pannę.”

Czuły uśmiech dona i szczęśliwe zakończenie tej historii rozluźniło atmosferę. “To dlaczego ja zostałam donią de la Vega, a nie ta obiecana dziewczyna? Nie, żebym narzekała, ale jestem ciekawa.”

“Nie wróciłem z przepustki. Wystąpiłem z wojska, nie zamierzałem dłużej ryzykować życia. Mieszkaliśmy w domu rodzinnym mojej żony, ale wiedziałem, że to raczej przejściowa sytuacja. Gdy zyskałem pewność, że Amelia znalazła kochający dom, Diego był już wystarczająco duży na dłuższe podróże. Postanowiliśmy przyjechać do Kalifornii na stałe i zacząć żyć na własny rachunek. Nie ukrywam, że wysyłając tego nicponia do Hiszpanii, po cichu liczyłem na ożenek. Ale szybko okazało się, że Amelia ma już męża, w którym była po uszy zakochana.”

Rosarita i Alejandro zamilkli wpatrując się razem w płomienie. Nie wiedzieli, że tuż za ścianą oparł się ciężko o mur. Opowieść nie była skierowana do niego, nie miała go do niczego przekonać. Wiedział o ryzyku tak samo, jak poprzedniego dnia czy miesiąc wcześniej. Jednak wspomnienie ojca sprawiło, że przeszły go ciarki. “Wystąpiłem z wojska, nie zamierzałem dłużej ryzykować życia” tłukło mu się natrętnie po głowie.

xxx xxx

Diego leżał w łóżku z otwartymi oczami i tępo wpatrywał się w sufit. Jego bezruch odegnał zmęczenie Rosarity, która zapytała, wtulając się w jego ramię. “Nad czym tak dumasz?”

Młodzieniec pocałował ją we włosy i długo nie odpowiadał. W końcu zebrał się w sobie. “Czy chciałabyś… czy chciałabyś, żeby przestał jeździć?” W napięciu czekał na odpowiedź.

Rosarita podniosła się i oparła na łokciach, aby móc spojrzeć mu w twarz. “Pomyślmy. Mamy uczciwego kapitana i wyszkolonych żołnierzy. Tak mi się przynajmniej wydaje, ale jeśli się mylę, to mnie popraw. Garnizon powinien sobie poradzić z bandytami, a przez te lata zrobił już dość. Nie ukrywam, że wolałabym, żebyś nie ryzykował więcej.”

Donia odgarnęła mu z czułością kosmyk z czoła. “Z drugiej strony wiem, że to część ciebie. Jeśli stracisz możliwość swobodnego fechtowania, przygody, niebezpieczeństwa… to tak, jakbyś wyrzekł się samego siebie. Dlatego poprę każdą twoją decyzję, carino.”

Dała mu krótkiego całusa i ułożyła się przy jego boku. Diego nie komentował. Wkrótce dziewczyna zasnęła.

xxx xxx

obserwował razem z Toledano ćwiczących na podwórzu garnizonu lansjerów. Kilka razy wymielili się uwagami dotyczącymi niedociągnięć poszczególnych żołnierzy. Pod koniec umówionej godziny były renegat ciężko westchnął. “Kapitanie, daleko im do mistrzów, ale dostali solidne podstawy…”.

Komendant od jakiegoś czasu spodziewał się takiego obrotu sprawy, więc uśmiechnął się ze zrozumieniem i dokończył “… i teraz to już kwestia ćwiczeń. Senior, jestem wdzięczny, że poświęciłeś wiele czasu i energii, żeby doprowadzić ich do tego punktu.”

Wyciągnął rękę, a mocno ją uścisnął i nieznacznie się uśmiechnął.

“Tak, widzimy się dzisiaj ostatni raz. Myślę, że bez problemu poradzicie sobie bez mojej pomocy.”

READ  Legenda i człowiek Cz V: Doskonały plan, rozdział 11

xxx xxx

Diego pogładził złożony w staranny stosik czarny jedwab. To była ostatnia peleryna z garderoby Zorro. Z sentymentem złożył ją do skrzyni, w której znajdowały się wszystkie stroje i maski renegata, a także pokaźna część arsenału. Czuł, że zamykając wieko, zamyka także część swojego życia. Podniósł ze stolika lampę i rozejrzał się po tajnym pokoju. “Została jeszcze tylko jedna rzecz.”

Wolno zszedł do jaskini. Kary rumak zarżał na jego widok. Diego chwilę głaskał go po chrapach i delikatnie klepał po szyi. Razem wyszli na padok przed kryjówką.

“Tornado, nie raz ratowałeś mi życie i byłeś wiernym druhem. Bez ciebie życie i moje byłoby bardzo krótkie. Nie mam prawa dłużej ograniczać twojej wolności, skoro sam zostawiam ten rozdział życia za sobą. Uważaj na siebie, amigo.”

Zdjął mu wędzidło i klepnął w zad. Koń odbiegł kilka kroków, ale niepewnie obejrzał się za siebie. machnął mu ręką, odganiając go, więc po chwili wahania faktycznie ruszył przed siebie. Na wylocie kanionu obrócił się bokiem, stanął na zadnich nogach w pesadzie, po czym zarżał i tylko obłok kurzu zdradził, gdzie pojechał.

Diego patrzył za nim ze smutkiem. Po chwili z zaskoczeniem poczuł obejmującego go ramię. To ojciec razem z Bernardo i Rosaritą również przyszli pożegnać Tornado.

“Szkoda go, takie piękne zwierzę…” powiedział Alejandro.

Młody don wyszczerzył się łobuzersko. “Ależ spokojnie, ojcze. Zadbałem, żeby pozostawił po sobie całkiem pokaźną ilość źrebaków.”

“Ty się lepiej zajmij swoimi źrebakami! Jeśli myślicie, że zadowolę się tylko jednym wnukiem, to jesteście w błędzie!”

Wszyscy roześmiali się i ponury nastrój prysł. Zaczęli iść w stronę zasłony z roślin, z Diego na końcu. Przed wejściem do jaskini odwrócił się jeszcze ostatni raz i szepnął “Uważaj na siebie, amigo.”

xxx xxx

Minęło kilka spokojnych lat. Kalifornię przejął ostatecznie Meksyk, ale w Los obyło się bez rozlewu krwi. Żołnierze, dzięki szkoleniu i prowadzeniu pewną ręką kapitana Toledano, stali się najlepszym garnizonem w całym regionie. Sam komendant ożenił się ostatecznie z Marią, córką don Estebana i razem z Garcią sprawiedliwie kierowali pueblo.

Rosarita siedziała właśnie z padre w cieniu drzewek pomarańczowych i czekała na rodzinę. Młodzi de la Vegowie mieli znaczny udział w zatarciu różnic klasowych wśród uczniów szkoły parafialnej. Teraz uczęszczały do niej na równo dzieci peonów, caballeros i miejscowych Indian. Ciszę przerwał nieduży wybuch w sali, gdzie odbywały się lekcje, a z okna poleciał szary dym. Padre zerwał się zaniepokojony, ale Rosarita położyła mu uspokajająco rękę na ramieniu.

“Spokojnie, Diego dzisiaj uprzedzał, że ma w planie coś wystrzałowego.”

Zakonnik usiadł z powrotem, a słowa seniory potwierdziły podekscytowane twarze dzieci, które wysypały się na przerwę. Od razu zabrały się też do ulubionej zabawy w i Kojota. Gdy dym rozwiał się, do stolika podszedł też sprawca zamieszania.

“Don Diego, czy wszystkie lekcje muszą przyprawiać mnie o zawał serca?”

“Proszę o wybaczenie, padre, ale one są najciekawsze! Poza tym, gdzieś muszę spożytkować moje awanturnicze zapędy, prawda?” Diego puścił zakonnikowi oko, a ten tylko ciężko westchnął. Dorośli przypatrywali się chwilę zabawie, dopóki nie została 5-letnia Elena de la Vega. Dzieci zaczęły protestować.

“To nie w porządku! Jak ona jest Zorro, to Kojotów powinno być dwóch!” Dziewczynka wzruszyła ramionami i wskazała na zapasowy miecz. Rozpoczęła się zacięta walka, a wszyscy zapomnieli o zabawie, tylko dopingowali pojedynkowiczów. Padre z podziwem patrzył na najmłodszą latorośl de la Vegów, która z nonszalancją wiązała walką dwóch dużo starszych i wyższych chłopców.

Po chwili dziewczynkę postanowił wspomóc jej starszy brat. Sebastian wszedł do kręgu z drewnianym mieczem, zasalutował z łobuzerskim uśmiechem siostrze i przeciwnikom, po czym dwoma sprawnymi ruchami rozbroił chłopców. Spotkało się to z jękiem zawodu publiczności. Tym razem więcej przeciwników ruszyło na rodzeństwo, które w świetnie skoordynowanym rytmie nic sobie nie robiło z kolejnych ataków.

Mimo robiącego wrażenie pokazu, były wciąż mruczał pod nosem uwagi dotyczące błędów technicznych. Padre roześmiał się serdecznie. “Mam nadzieję, don Diego, że nie zapominasz ich pochwalić od czasu do czasu? I chyba twoje awanturnicze zapędy mają ujście też w domowym zaciszu?”

przytaknął, ale nie odrywał wzroku od dzieci. “Si, sporo z nimi ćwiczę, chociaż to raczej oni przychodzą z prośbą o treningi. Legenda wciąż jest popularna i rozpala wyobraźnię.”

READ  Legenda i człowiek Cz VIII Echa przeszłości, rozdział 13

Zakonnik ostrożnie zapytał “Kiedyś powiesz im prawdę?”

Diego w końcu odwrócił się i poważnie odpowiedział “Tak, gdy będą starsi i przyjdzie na to czas.”

Rosarita przykryła jego dłoń swoją i delikatnie ścisnęła. “Mamy nadzieję, że ta wiedza i umiejętności nigdy nie przydadzą im się w praktyce. Kalifornia żyje w pokoju.”

Padre pokiwał tylko głową i wzniósł szklankę soku w toaście. “W takim razie za i za Kalifornię!”

16 sierpnia 2019 – 20 marca 2023

Series Navigation<< Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 47 Początek współpracyZorro i Rosarita Cortez – rozdział 50 Chrzest i Zorro >>

Author

  • kasiaeliza

    Mama dwójki Zorrątek. Trenuję jujitsu japońskie i kiedyś miałam krótką przygodę z kendo. Lubię RPGi, planszówki, geografię, historię, piłkę nożną i książki. Nie wróć, książki to kocham. 🙂 ----------------------------------- Mother of two cubs. I train Japanese jujitsu and once had a short adventure with kendo. I like RPGs, board games, geography, history, soccer and books. Wait, come back, I love books. 🙂

Related posts

kasiaeliza

Mama dwójki Zorrątek. Trenuję jujitsu japońskie i kiedyś miałam krótką przygodę z kendo. Lubię RPGi, planszówki, geografię, historię, piłkę nożną i książki. Nie wróć, książki to kocham. :) ----------------------------------- Mother of two Zorro cubs. I train Japanese jujitsu and once had a short adventure with kendo. I like RPGs, board games, geography, history, soccer and books. Wait, come back, I love books. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

mahjong

slot gacor hari ini

situs judi bola

bonus new member

slot qris

https://sanjeevanimultispecialityhospitalpune.com/