Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 42 Napisanie raportu nie jest łatwe

Otaczała go nieprzenikniona ciemność. Nie wiedział, gdzie jest. Nie wiedział, jaki jest dzień. Nie wiedział nawet, czy żyje. Jedyne co wiedział, to że zbliża się jakiś dźwięk.

“Jakby tabun koni galopował… tylko dlaczego w takim dziwnym rytmie?”

Bumbum. Przerwa. Bumbum. Przerwa.

Im głośniejszy stawał się dźwięk, tym dziwniej się czuł. Ktoś siedział w jego głowie i pukał w czaszkę od środka. Na początku to bardziej drażniło, ale z każdą chwilą dochodził coraz większy ból głowy. Jak gdyby ten mały chochlik chciał siekierą wyrąbać sobie drogę na zewnątrz, ale uderzał w różnych kierunkach, zamiast w jednym.

wciąż leżał, nie mógł ruszyć żadną kończyną. Czuł, że je posiada, ale nie miał nad nimi żadnej kontroli. Ciało było ospałe i drętwe, jak po gorącej kąpieli po długim i wyczerpującym treningu. Wokół wciąż panowała ciemność. Ból głowy stawał się nie do zniesienia.

Wtedy usłyszał odległe głosy ludzkie.

“Jedna, dwie… nie, trzy osoby.”

Stali gdzieś w oddali i rozmawiali, ale nie mógł uchwycić ani słów, ani rozpoznać ich tożsamości.

Do udręki, jaką sprawiał mu chochlik z siekierą, doszło nieprzyjemne uczucie w żołądku. Jego zawartość powoli i nieubłaganie zaczęła się podnosić. Młodzieniec wiedział, że nie jest w stanie zatrzymać procesu. Leżał na plecach, nie mógł się ruszyć.

Rzadko się bał. Przez lata bawił się w kotka i myszkę z Monastario i bandytami, a każde spotkanie mogło skończyć się śmiercią. Teraz z każdą minutą strach przejmował nad nim kontrolę.

“Uciekłem przed szpadami i kulami. Umrę uduszony własnymi wymiotami. Ojcze, Ros, hijo, mam nadzieję, że mi wybaczycie.”

xxx xxx

Doktor Avila zbadał pacjenta, który leżał na łóżku w kwaterze komendanta. Teraz odwrócił się do dwóch osób obecnych w pomieszczeniu.

“Sierżancie, don Alejandro. Dobra wiadomość, to taka, że przeżyje. Nie został trafiony dokładnie w podstawę czaszki, co zabiłoby go na miejscu. Na pewno ma wstrząśnięcie mózgu i olbrzymi ból głowy.”

De la Vega patrzył z niepokojem na nieruchome ciało syna ukrytego pod czarną maską.

“A zła?”

Lekarz westchnął ciężko. “Póki co, nie jestem w stanie stwierdzić nic pewnego. Może być nieprzytomny nawet kilka dni, aż mózg się zregeneruje oraz mieć torsje. W najgorszym wypadku zapadnie w śpiączkę. Jeśli kręgosłup jest częściowo uszkodzony, musimy się liczyć z paraliżem. Nie wykluczam też trudności z mówieniem, ślepoty lub utraty słuchu.”

Starszy pobladł i aż usiadł na krześle przy łóżku bez słowa. Nie chcąc straszyć niepotrzebnie przyjaciela, senior Avila pospieszył z wyjaśnieniem.  “To jest bardzo czarny scenariusz. Równie dobrze może się obudzić z bólem głowy i po przespaniu dalej całego dnia lub dwóch być jak nowy. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć.”

Obaj mierzyli się wzrokiem, jeden z nadzieją, drugi z cichym wsparciem, gdy Garcia nagle krzyknął.

“Doktorze! On się rzuca!”

Wszyscy odwrócili się w stronę łóżka. Faktycznie, oddech gwałtownie przyspieszył i stał się urywany, a całe ciało zaczęło się trząść w konwulsjach.

“Sierżancie, wiadro! Alejandro, pomóż mi go obrócić na bok! Szybko!”

Słysząc rozkazujący ton, wszyscy szybko wykonali polecenie.

xxx xxx

Diego poczuł, jak jego ciało nagle zmieniło położenie. Teraz leżał na boku, z głową lekko przechyloną w dół. To spowodowało, że został wyrwany z mgły nicości i odzyskał przytomność. Otworzył oczy i zobaczył dno wiadra. W tym momencie jego zbuntowany żołądek dał za wygraną.

Gdy torsje się skończyły, chwilę jeszcze wisiał nad naczyniem, zawstydzony swoją niemocą. Zdawał sobie sprawę z obecności innych za jego plecami, ale podświadomie wiedział, że jest wśród przyjaciół. Czuł delikatny jedwab na twarzy, więc jego maska wciąż była na miejscu.

“Zorro, jak się czujesz?” To był głos poczciwego sierżanta, z którego przebijała troska. Żołnierz podszedł, przykląkł i podał mu kubek wody. Renegat przepłukał usta i po raz pierwszy spojrzał na pozostałych.

“Jakby ktoś rozłupał mi czaszkę.”

Jego podejrzenia potwierdził doktor. “Masz wstrząśnięcie mózgu. Czy możesz poruszać palcami u nóg?”

Po kilku testach stary lekarz oznajmił “Wygląda to dobrze. Musisz, senior, kilka dni leżeć. Śpij tyle, ile możesz.”

już chciał zaproponować przeniesienie go do hacjendy, ale zamknął usta, zanim powiedział słowo. Garcia przestępował w kącie nerwowo z nogi na nogę i zerkał na starszego dona. Doktor patrzył to na jednego to na drugiego. Zapadła niezręczna cisza.

wybuchnął gromkim śmiechem, chociaż od razu skrzywił się od bólu głowy. Pozostali byli zaskoczeni.

READ  Legenda i człowiek Cz IX Kwestia zasad, rozdział 34

“Seniores, wszyscy w tym pokoju, doskonale zdają sobie sprawę, kim jestem, więc możecie rozmawiać swobodnie.”

Mężczyźni odetchnęli z ulgą i uśmiechnęli się do siebie.

xxx xxx

Pomimo zaleceń, nie zamierzał jeszcze wracać do krainy snów. Był ciekawy, jak znalazł się w takim stanie. Doktor zaofiarował się wynieść wiadro i oddać żołnierzowi na służbie, więc Garcia zrelacjonował przyjacielowi finał walki.

“Co się stało z Orłem po tym jak mnie uderzył?”

“Cóż… mieszkańcy nie byli zachwyceni, wciąż mieli broń z potyczki… Nawet nie mogę wskazać jednoznacznie zabójcy, bo żaden cios nie był śmiertelny, ale było ich tyle, że…”

uderzył pięścią w posłanie, ale gwałtowny ruch spowodował pulsowanie w skroniach. “To nie powinno się stać. Padre będzie miał dużo pracy przy spowiedzi.”

“Dlaczego? Przecież i tak by go powiesili za zdradę.” Zapytał zdumiony Garcia, który nie do końca zrozumiał sentyment.

popatrzył na niego uważnie. “Demetrio, zabiłeś kiedyś człowieka?”

Atmosfera znów zrobiła się poważna, a szybko zorientował się, co jego syn miał na myśli. Ostatecznie sam brał udział w kilku bitwach w młodości.

Garcia pokręcił głową i odwrócił pytanie. “Nie. Prawie powiesiłem biednego Benito, ale to wszystko. A ty?”

Ranny spuścił głowę, nie chcąc spotkać badawczego wzroku ojca. Cicho przyznał się. “Na pierwszym roku studiów jechałem z przyjacielem do jego hacjendy za miastem. Zostaliśmy zaatakowani, więc zaczęliśmy się bronić. Zabiliśmy napastników, sąd uznał, że to było w samoobronie i uwolnił nas od zarzutów. Prawda jest jednak taka, że czułem w trakcie dreszcze emocji i wcale nie próbowaliśmy najpierw negocjować. Gdybyśmy oddali im sakiewki, puściliby nas wolno i nie doszłoby do rozlewu krwi. Muszę też przyznać, że nasze umiejętności szermiercze były wtedy wystarczające, żeby zabić, ale nie aż tak dobre, aby tego uniknąć.”

Poczuł dotyk ciepłej dłoni na ramieniu. “Hijo, byliście młodzi i zrobiliście to, aby się bronić. To nie wy ich napadliście, tylko oni was. Znali konsekwencje znalezienia się po złej stronie prawa.”

“Tak, wiem. Ale poczucie winy i niesmak pozostał. Co się stanie ze spiskowcami? Naprawdę wolałbym, abyś nie musiał ich wieszać osobiście, amigo.”

Garcia zastanowił się chwilę. “Chyba najlepiej będzie, jak napiszę raport do Monterey z pytaniem, co mam z nimi zrobić. Nie mogę ich tam odesłać, bo mam za mało żołnierzy do eskorty tak wielu więźniów i kto wie, kto się będzie czaił po drodze. Na razie są w areszcie i w dwóch piwnicach w pueblo, pod strażą lansjerów i ochotników z oddziału.”

Do rozmowy wtrącił się starszy de la Vega. “Diego, oczy ci się już kleją. Posłuchaj rady doktora i prześpij się. Dzisiejszy dzień udowodnił, że ma więcej obrońców niż jeden Zorro. Nie martw się, zajmiemy się wszystkim.”

Młodzieniec ułożył się wygodniej na posłaniu. “Dobrze. Przekaż, proszę, Ros medalion, ale nie mów jej, że został ranny. Niech nie denerwuje się niepotrzebnie.”

pokręcił głową zrezygnowany. “Hijo, hijo. Skończ już z wymówkami i powiedz jej wreszcie, kim jesteś. Wszystkim zaoszczędzisz chodzenia na palcach wokół tematu. Przyjadę wieczorem, przywiozę zmianę ubrań i maskę.”

Sierżantowi opadła szczęka. Gdy już ją zamknął, wyjąkał “To donia Rosarita nie wie, że wyszła za Zorro?”

Alejandro roześmiał się serdecznie. “Drogi sierżancie, życie miłosne mojego syna jest chyba bardziej skomplikowane niż jego podwójna tożsamość w walce o sprawiedliwość.”

xxx xxx

Kolejne dni były dla Diego męką. Pierwsze dwa prawie całe przespał, oprócz okazjonalnego używania wiadra, które regularnie opróżniał żołnierz na służbie. Każdej kolejnej doby spał mniej, co znaczyło, że bardziej odczuwał bóle i zawroty głowy.

Najgorzej przedstawiała się sprawa z toaletą. Był pewien, że gdyby Rosarita znała jego stan, pielęgnowałaby go, bez względu na plotki i konwenanse. nie miał powodu, aby bywać w garnizonie. Ostatecznie zgodził się przyjąć pomoc od ojca, chociaż czuł się nieco zażenowany. W przeciwieństwie do niemego sługi Alejandro miał doskonałą wymówkę do przebywania w kwaterach komendanta. Pomagał w ustalaniu wart przy jeńcach i rozdysponowaniu dostępnej siły roboczej po hacjendach. W tym trudnym okresie wymiana pracowników i żołnierzy była niezbędna.

W czasie wspólnie spędzonych chwil opowiadał, jak ludzie radzą sobie z żałobą po bliskich. Padre odprawił specjalną mszę i poświęcił symboliczny grób dla wszystkich zabitych. Niektórzy chcieli zamieścić na głazie nazwiska wszystkich zamordowanych w wąwozie, ale po dyskretnej sugestii od sierżanta, zakonnik odmówił.  Obiecał za to pojechać z chętnymi po żniwach do miejsca masakry. Zobowiązał się poświęcić cmentarz, który tam powstał, dzięki i innym, którzy pogrzebali trupy.

READ  Legenda i człowiek Cz IX Kwestia zasad, rozdział 1

Diego zrobiło się ciepło na sercu, gdy ojciec droczył się z nim o Zorro. Okazało się, że ani mieszkańcy, ani padre nie zapomnieli, kto stał za całym zwycięskim planem oraz za wcześniejszą opieką pueblo. Codzienna, wieczorna msza za zdrowie renegata przyciągała tłumy jak w niedzielę, a wotywne świece paliły się nie tylko w kościele, ale też przed garnizonem. Na początku Garcia kazał je sprzątać, bo utrudniały ruch na placu, ale ostatecznie musiał się poddać. Wyznaczył osobne miejsce koło budki strażniczej i konflikt został zażegnany.

xxx xxx

Trzeciego wieczoru po bitwie, Garcia siedział nad pustą kartką papieru. Odkładał napisanie raportu, tak długo jak tylko mógł. Wcześniej miał spotkania z don Alejandro, innymi , obowiązki związane z garnizonem i wartami, symbolicznym pogrzebem i porządkiem na placu. Jednak teraz zrobił już wszystko, zostało mu tylko nieszczęsne sprawozdanie.

Godzinę później kartka była wciąż pusta, tak samo jak głowa biednego żołnierza. Usłyszał szelest pościeli z sypialni. Wstał i zajrzał do drugiego pokoju.

“Jak się czujesz don Diego?”

“Gracias, lepiej niż jak się obudziłem poprzednio. Skąd taka markotna mina? Stało się coś złego?”

Sierżant westchnął ciężko. “Nic się nie stało, z pomocą wszystko jest w najlepszym porządku. Ale to oznacza, że nie mogę dłużej odkładać napisania raportu. Tylko nie wiem, jak się do tego zabrać. Nie chcę kłamać, ale z drugiej strony wolałbym się nie pogrążyć.”

Ranny uśmiechnął się. “Weź tutaj kałamarz i papier, może razem znajdziemy odpowiednie słowa. I nie martw się, w końcu to ty ostrzegłeś inne garnizony, więc dowództwo na pewno nie będzie surowe.”

Garcia również rozpromienił się. “Gracias, don Diego!”

Wieczór spędzili na redagowaniu dokumentu. Wykształcenie przydało się, aby zręcznie lawirować między faktami, chociaż styl pisania sierżanta nadal musieli zachować. Gdy skończyli, wojskowy jeszcze raz przejrzał całość, mrucząc pod nosem.

“…zgodziłem się na współpracę z oddziałem ochotniczym i Zorro, ponieważ uznałem Orła za większe zagrożenie… nie mogłem aresztować ze względu na wzburzony tłum… działałem, mając na uwadze dobro i bezpieczeństwo żołnierzy…”

Oderwał wzrok od kartki. “Don Diego, ale z tego raportu wynika, że ty jedynie dostarczyłeś mi informacji i przerwałeś mowę Orła. Za podmianę prochu i usunięcie strzelców odpowiada oddział obywatelski, a plan był mój. To krzywdzące łgarstwo.”

“Różnica między kłamstwem a niedopowiedzeniem jest tym, czego potrzebujemy. Mój udział w wydarzeniach powinien być jak najmniejszy, żebyś nie miał kłopotów za współpracę. Nie możemy przemilczeć, skąd wcześniej miałeś informacje o masakrze, a na placu wszyscy widzieli moją konfrontację z Orłem. O reszcie wie tylko kilka osób, których milczenia możesz być pewien, jeśli o nie poprosisz. Poza tym, w podmianę prochu i likwidację strzelców także byli zaangażowali ludzie z oddziału, więc nie jest to nieprawda.”

“No a plan?”

wyszczerzył zęby. “Niech to będzie skromne oddanie przysługi za zgubienie listy werbunkowej. Ty możesz mieć za to trochę kłopotów, ale po takim błyskotliwym sukcesie wątpię, czy ktoś będzie się o nią troszczył.”

Garcia nie był przekonany. “Już kiedyś tak zrobiłeś, z prochem i muszkietami, pamiętasz? A ja ci opowiedziałem o notatce! Ależ musiałem głupio brzmieć, bo wszystko wiedziałeś.”

“A ja ci wtedy powiedziałem szczerze, co myślał o całej sytuacji. A teraz… przecież mogłem pójść z planem do kaprala, a nie do ciebie, prawda?”

Sierżant westchnął i wzruszył ramionami. Z wciąż niepewną miną odpowiedział. “O ile w przypadkowe znalezienie zbrojowni przez kaprala można jeszcze uwierzyć, to o rozgryzanie strategicznych problemów związanych z przejęciem Kalifornii już chyba nie. Z naszej dwójki już raczej ja jestem bardziej wiarygodny. Dla pewności dopiszę, że mi pomagał.”

Zauważył, że Diego był już zmęczony rozmową, więc podziękował i wrócił do biura, aby przepisać na czysto gotowy raport.

xxx xxx

Dwa dni później czuł się na tyle dobrze, że postanowił zaryzykować powrót do hacjendy. W środku nocy usłyszał ciche pukanie w okiennicę. Otworzył okno, wyrzucił przez nie tobołek z zapasowym ubraniem i szpadę. Powoli i bez gwałtownych ruchów przeszedł przez otwór. Wpadł wprost w ramiona Bernardo, który serdecznie go uściskał. Tuż obok czekał Tornado. Droga do jaskini była długa, bo całą odległość pokonali nieśpiesznym stępem.

READ  Legenda i człowiek Cz IX Kwestia zasad, rozdział 2

Następnego dnia, gdy żołnierz na służbie przyniósł śniadanie i zastał puste łóżko, podniósł alarm. Garcia wiedział, że Lis wrócił do swojej kryjówki.

Series Navigation<< Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 41 Orzeł uderzaZorro i Rosarita Cortez – rozdział 43 Powrót męża i spostrzegawcza żona >>

Author

  • kasiaeliza

    Mama dwójki Zorrątek. Trenuję jujitsu japońskie i kiedyś miałam krótką przygodę z kendo. Lubię RPGi, planszówki, geografię, historię, piłkę nożną i książki. Nie wróć, książki to kocham. 🙂 ----------------------------------- Mother of two cubs. I train Japanese jujitsu and once had a short adventure with kendo. I like RPGs, board games, geography, history, soccer and books. Wait, come back, I love books. 🙂

No tags for this post.

Related posts

kasiaeliza

Mama dwójki Zorrątek. Trenuję jujitsu japońskie i kiedyś miałam krótką przygodę z kendo. Lubię RPGi, planszówki, geografię, historię, piłkę nożną i książki. Nie wróć, książki to kocham. :) ----------------------------------- Mother of two Zorro cubs. I train Japanese jujitsu and once had a short adventure with kendo. I like RPGs, board games, geography, history, soccer and books. Wait, come back, I love books. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *