Miłosny napój numer 9 – rozdział 2
- Autor/Author
- Ograniczenie wiekowe/Rating
- Fandom
- New World Zorro 1990-1993,
- Status
- kompletny
- Rodzaj/Genre
- Romans, Humor,
- Podsumowanie/Summary
- Zorro przewidział, co Victoria może zrobić z napojami dr Wayne'a i postanowił użyć ich do swoich celów. Koniec końców, to Diego wypija napój miłosny.
- Postacie/Characters
- Diego de la Vega, Alejandro de la Vega, Victoria Escalante, Felipe, Ignacio de Soto, Jamie Mendoza,
Uwaga autora:
W tej historii Victoria była kiedyś w jaskini Zorro, ale nigdy się nie zaręczyli.
Tego samego wieczoru Diego i Felipe siedzieli razem w jaskini. Caballero powiedział swojemu młodemu pomocnikowi o wydarzeniach ostatnich godzin, których ten nie był świadkiem. Chłopiec słuchał, a jego twarz była ożywiona różnymi emocjami – strachem, podziwem, niedowierzaniem i wreszcie wiedzącym uśmieszkiem. Zwłaszcza gdy don dotarł do punktu, w którym piękna właścicielka tawerny zauważyła w końcu jego, Diego.
Felipe nie mógł się doczekać dalszego ciągu, gdy lekko zmieszany caballero przerwał w połowie zdania. Chłopiec zaczął migać. – Pocałowałeś ją? Musiałeś ją pocałować! Daj spokój, mi możesz powiedzieć!
Diego spojrzał na wychowanka z radością lśniącą w jego oczach i westchnął — Tak. Ale nie oczekuj żadnych szczegółów! Poza tym był tam przecież Mendoza.
Felipe wyszczerzył się szeroko, ale także zaczął mieć wątpliwości. Bał się o życie mężczyzny, który był dla niego jak ojciec.
– Czy wiesz, co było w tej butelce? Czy to jest bezpieczne? A co, jeśli Alcalde coś będzie podejrzewał? Albo co, jeśli Victoria po namyśle zmieni zdanie?
Diego podniósł rękę i powstrzymał nerwowe miganie chłopca. Wiedział, że jego plan nie był doskonały, ale czuł, że ma duże prawdopodobieństwo powodzenia. Wszelkie podejrzenia zostaną również łatwo obalone.
– Spokojnie, Felipe, wiem, że się martwisz, ale to całkiem bezpieczny plan. Butelki miały zabarwioną wodę z dodatkiem alkoholu, nic więcej. W końcu dr Wayne nie chciał zatruwać ludzi, ale uszczuplić ich sakiewki. Moc mikstur leży w sile sugestii.
Młody chłopak pokazał kolejne pytanie, a Diego pospieszył z wyjaśnieniem.
– Victoria tak bardzo chciała usidlić Zorro, że przez pewien czas będzie głęboko przekonana, że jest we mnie szaleńczo zakochana. Im bardziej wierzy w eliksir, tym bardziej będzie przekonująca.
Felipe uśmiechnął się, ale pokazał kolejny znak – Co z Alcaldem?
– Sukces tego planu zależy od tego, że to de Soto popycha nas do małżeństwa. I tu zaczyna się Twoja rola. Nie mogę zrobić wszystkiego sam. – Caballero rozłożył bezradnie ręce.
Przez kilka godzin dwaj spiskowcy ustalali szczegóły na następne kilka dni. Niektóre pomysły zostały odrzucone jako zbyt absurdalne lub szalone, podczas gdy inne znalazły się na liście zadań. Felipe coraz bardziej rozumiał ideę starszego mężczyzny i szukał luk w rozumowaniu Diego. W końcu dostrzegł potencjał na szczęście dla człowieka, którego szanował i kochał najbardziej na świecie.
xxx Zorro xxx
Diego wiedział, że pierwszy poranek będzie kluczowy. Rano wszystko może wyglądać inaczej, osoba po dobrze przespanej nocy może patrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy. Właśnie dlatego przybył do pueblo wkrótce po świcie i cicho wśliznął się do tawerny. Gdyby Victoria miała wątpliwości, musiał je rozwiać bez świadków.
Siedział przy drzwiach jej pokoju i czekał na dźwięki wskazujące, że już się obudziła. Kiedy usłyszał szelest pościeli i ciche ziewanie, wstał i delikatnie zapukał do drzwi.
Victoria zamarła. Kto może pukać do jej sypialni godzinę po świcie? Nie była w pełni obudzona, leżała gdzieś pomiędzy rzeczywistością a snem. Dlatego powiedziała — Wejdź — nie myśląc zbyt wiele.
Pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła, kiedy drzwi się otworzyły, był duży kosz czerwonych róż. Słodki zapach natychmiast wypełnił cały pokój. Zza kwiatów wychylił się ostrożnie jej najlepszy przyjaciel. Jego rozmarzone oczy pełne były miłości i czułości.
– Moja Wenus, chciałem cię przywitać tego błogosławionego poranka i pokornie prosić, żebyś uczyniła mi ten honor i przyjęła te róże jako symbol mojej miłości i oddania.
Victoria była zaskoczona, ale szybko przypomniała sobie wczorajsze wydarzenia. Jak te piękne, niebieskie oczy patrzyły prosto w jej duszę, jak jej serce biło jak galopujący koń, jak te pełne i miękkie usta smakowały winem i namiętnością. Fala emocji, podobnie jak wczoraj, zalała ją, a jej oddech przyspieszył.
Diego obserwował ją uważnie, bo jej reakcja dyktowała jego dalsze posunięcia. W myślach odetchnął z ulgą, gdy zobaczył, że obiekt jego snów wciąż znajduje się pod urokiem mikstury. Położył kosz u stóp łóżka i usiadł na pościeli w pobliżu Victorii. Wziął ją za rękę i pocałował wierzch dłoni.
– Moja miłości, powiedz coś. Całą noc tęskniłem za twoją obecnością, za twoim pięknem, za twoimi ustami. Nie wiem, czy mogę wytrzymać kolejną godzinę z dala od ciebie.
Zwykle wygadanej właścicielce tawerny zabrakło słów. Podniosła drugą rękę i delikatnie pogłaskała go po policzku. Jej głowa próbowała zaprotestować — To tylko twój nudny przyjaciel Diego, kochasz innego, – ale serce wiedziało lepiej — Diego zawsze był twoim oparciem, kochasz go, zawsze tak było.
Intensywne spojrzenie między nimi mówiło więcej niż tysiąc słów. W końcu odpowiedziała mu – Querido, nie sądzę, żebym ja też mogła być z dala od ciebie przez kolejną godzinę.
Dźwięki porannej krzątaniny Pilar przywróciły ich nieco do rzeczywistości. Diego jeszcze raz pocałował ją w rękę i obiecał, że zaczeka na dole, gdy Victoria będzie szykować się do rozpoczęcia dnia.
xxx Zorro xxx
— Mendoza!
Kilka minut później sierżant wpadł do biura Alcalde i stanął na baczność.
— Si mi alcalde.
De Soto siedział wygodnie na krześle i przeglądał dokumenty. Nawet nie spojrzał na swojego podwładnego, ale zażądał raportu.
Mendoza zaczął wyliczać wszystkie nowiny z wczorajszego popołudnia. — Nie złapaliśmy Zorro. Kapral Sepulveda skręcił kostkę, czyszcząc konie. Nie będzie mógł służyć przez tydzień lub dwa. Zrobiłem zapotrzebowanie kwatermistrzowskie na następny miesiąc. Don Diego i senorita Victoria zakochali się w sobie. Bracia Gomez zapłacili zaległy podatek. Don Rafael ma wnuka, dlatego dr Hernandez nie mógł pomóc Sepulvedzie wcześniej, ponieważ przyjmował poród…
Alcalde słuchał jednym uchem, ale znaczenie słów nagle uderzyło go i przerwał raport.
— Co?!
Sierżant był przyzwyczajony do takich wybuchów, więc po raz kolejny zaczął wyjaśniać, jak małemu dziecku. — Dr Hernandez nie mógł przyjść …
Jednak de Soto ponownie mu przerwał. — Idioto, nie pytam o doktora Hernandeza! Co powiedziałeś o Diego i dziewce z tawerny?
Mendozie nie podobało mu się, gdy nazywano tak jego ulubioną kucharkę, ale wiedział, że protest był bezcelowy. Wziął głęboki oddech i zaczął od nowa.
— Powiedziałem, że don Diego i Victoria wspólnie wypili miksturę wiecznej miłości, więc teraz są w sobie szaleńczo zakochani. Już całe pueblo o tym wie i muszę przyznać, że młody de la Vega jest bardzo kreatywny w zalotach.
De Soto nie mógł zrozumieć, w jaki sposób nudny i beznamiętny caballero może być kreatywny w czymkolwiek, szczególnie w romansowaniu. Co więcej, sympatia Zorro tak łatwo zapomniała o swoim bandycie i zakochała się w innym? Jak to było możliwe? Musiał wiedzieć więcej.
— Zorro się nie pojawił?
Sierżant zaprzeczył.
— Wiadomość z pewnością wkrótce do niego dotrze. Poczuje się zdradzony, sfrustrowany i spragniony zemsty. Może nawet zabije lub skrzywdzi don Diego. Fantastycznie!
Mendoza nie podzielał radości przełożonego. Uważał Zorro za swojego przyjaciela, tak samo jak don Diego i senoritę Escalante. Nie chciał, aby ktokolwiek z nich został ranny.
— Madre de Dios, Alcalde, dlaczego to jest fantastycznie? To może skończyć się tragedią.
De Soto spojrzał na niego z politowaniem. — Zorro będzie chciał się z nimi skonfrontować. Na pewno będzie to ożywiona rozmowa. Kiedy będzie rozproszony i opuści gardę, złapiemy go. Wszystko, co musimy zrobić, to trzymać się poza zasięgiem wzroku. Gdzie oni teraz są?
— W tawernie, od samego rana, ale słyszałem, że jutro wybierają się na piknik — odpowiedział sierżant.
Alcalde był wyraźnie zadowolony. — Miej ich na oku, przyjdę później. Tym razem złapiemy Zorro.
xxx Zorro xxx
De Soto cały dzień siedział w kącie tawerny razem z Mendozą i z obrzydzeniem obserwował młodą parę. Na początku było to nawet zabawne, ale zaloty młodego de la Vegi i senority Escalante były tak romantyczne i słodkie, że sprawiały, że czuł się chory.
Młody don siedział naprzeciw swojej muzy, cały czas trzymał ją za rękę, komplementował i cytował wiersze Szekspira. Rozmawiali, śmiali się i nie widzieli otaczającego ich świata. Pilar zlitowała się nad nimi podczas obiadu i postawiła dwie porcje przy stole bez zamówienia. Diego i Victoria nie jedli jednak zwyczajnie. Nie, zamiast tego karmili się nawzajem!
Takie zachowanie nie było łatwe do zaakceptowania i grało na nerwach zgorzkniałego żołnierza.
— … a potem nazwał ją swoim małym grejpfrutem. A ona nazwała go swoją brzoskwinką. Zrobili z siebie całkiem dobrą sałatkę owocową. To naprawdę przyprawia o mdłości. — De Soto miał dość. Nawet pokusa złapania Zorro nie była warta takich tortur.
— Razem wyglądają tak dobrze, jakby od zawsze należeli do siebie. A jak bardzo romantyczny jest don Diego. Kiedy spotkam piękną senoritę, zdecydowanie poproszę go o pomoc w zalotach. — Sierżant Mendoza widział tylko pozytywne aspekty całej sytuacji.
De Soto poddał się. Kazał dyskretnie otoczyć tawernę żołnierzami i udał się do swojej kwatery.
xxx Zorro xxx
Następnego dnia zakochani wybrali się na konną wycieczkę i piknik. De Soto i Mendoza podążyli za nimi w pewnej odległości. Diego wiedział, że są obserwowani, tak samo jak poprzedniego dnia.
— Dobrze, mam cię dokładnie tam, gdzie chcę, Alcalde. Zobaczymy, ile romansu możesz jeszcze znieść — pomyślał z humorem.
Rozłożyli koc pod dużym drzewem, gdzie nie świeciło gorące kalifornijskie słońce. Na wpół siedzieli, na wpół leżeli, cieszyli się piękną pogodą i sobą.
Podczas sjesty Diego w końcu usłyszał zbliżającego się Alcalde. Postanowił nieco podnieść temperaturę i zaczął delikatnie całować dziewczynę w szyję. — Victoria … — jego głos przybrał lekko ochrypły ton.
Uśmiechnął się, gdy de Soto zakasłał, aby zaznaczyć swoją obecność. Para odwróciła się, by na niego spojrzeć.
— Diego, Victoria. Właśnie przejeżdżałem i zauważyłem wasze konie — Alcalde zaczął się tłumaczyć.
Victoria była trochę zirytowana. Chwilę wcześniej caballero znalazł jej bardzo wrażliwy punkt, a nielubiany przywódca był ostatnią osobą, którą chciała w tym momencie zobaczyć.
— Tak, Alcalde. Przyjechaliśmy tutaj na piknik. Bardzo prywatny piknik — prychnęła.
De Soto udał naiwność. — Tak, to miejsce jest dość odosobnione. — Wziął butelkę wina i zapytał — Czy mogę? — Nalał sobie szklankę i spróbował, nie czekając na odpowiedź.
Victoria była na skraju wybuchu, ale poczuła, że Diego uspokajająco głaszcze ją po ramieniu. Patrzyli na siebie, dopóki jej gniew nie zniknął.
Alcalde zauważył mapę Kalifornii leżącą na kocu. — Co to jest? Mapa?
Młody don zabrał mu ją. — Tak, to mapa. Zastanawialiśmy się, gdzie pójdziemy w podróż poślubną. Może Santa Barbara, prawda, kochanie?
Żołnierz był oszołomiony. Dwa dni temu prawie nie postrzegali się wzajemnie jak kobieta i mężczyzna, a teraz planują miesiąc miodowy! Drogi i pięknie wykonany pierścionek z brylantem i szmaragdami lśnił teraz na palcu senority.
— Małżeństwo? Hm. … Jak myślicie, co Zorro powie na to wszystko? — zapytał de Soto.
Diego wiedział, że to kolejny ważny moment. Na szczęście Victoria wzruszyła ramionami, włożyła do ust kawałek jabłka i nic nie powiedziała.
Starając się, aby wyglądać na wyluzowanego, Diego nonszalancko zachichotał. — Zorro? A co może powiedzieć? Victoria i ja jesteśmy… — Pocałował ją w policzek.— … zakochani. Nawet Zorro nie może się równać z miłością. Czy to nie prawda, pomelita?
Caballero naprawdę się rozluźnił, gdy usłyszał jej zgodę na jego słowa. Z ulgą znów ją pocałował.
Całkowicie zignorowany alcalde dosiadł konia i odjechał do punktu obserwacyjnego. Kiedy dołączył do Mendozy, alcalde zmusił go do obserwowania pary. Sam jednak nie miał zamiaru ani na nich patrzeć, ani tym bardziej podsłuchiwać. Siedział tyłem do pary, poza zasięgiem słuchu. — Małżeństwo! Obrzydliwe! — pomyślał.
xxx Zorro xxx
Sierżant czuł się trochę nieswojo, podglądając dwoje swych przyjaciół w bardzo prywatnej sytuacji. Nie zrobili nic, co byłoby nieodpowiednie dla zaręczonej pary, a Mendoza życzył im wszystkiego najlepszego. Jednak nadal czuł się trochę zawstydzony.
Odetchnął z ulgą, gdy zauważył, że Diego szybko pocałował piękną senoritę w nos i zbliżył się do swojego konia. Sierżant pomyślał w pierwszej chwili, że zamierzają odjechać. Zamiast tego patrzył, jak Diego wyjmuje z torby przy siodle płótno, listwy i długie pudełko.
Mendoza zaczął się zastanawiać, co młody caballero miał zamiar zrobić. Spojrzał na de Soto, który drzemał obok niego, ale postanowił nie budzić go niepotrzebnie.
W tym czasie Diego złożył ramkę z listew i naciągnął na nią płótno. Uśmiechnął się do swojej wybranki i zaczął malować jej portret. — Powinienem był zaproponować, żebyś zapozowała dla mnie wcześniej.
Został nagrodzony szerokim uśmiechem swojej muzy. — A dlaczego? — zapytała, drocząc się.
Don Diego przyznał — Byłem nieśmiały w wyrażaniu moich uczuć. Gdybym miał więcej odwagi i poprosił o pozowanie, mógłbym bezkarnie patrzeć na ciebie bez końca i opóźniać ukończenie obrazu. — Nie przerywając pracy, spojrzał na nią czule od stóp do głów. — I mógłbym sobie wyobrazić, że każde pociągnięcie pędzla to zakazana pieszczota.
Victoria zarumieniła się, widząc jego wędrujące spojrzenie i rozumiejąc ukryte znaczenie słów.
Diego nie miał zamiaru się przyznać, ale w biurku miał imponującą kolekcję szkiców swojej ukochanej. Dlatego nie było dla niego problemem, aby szybko namalować portret, a następnie tylko go udoskonalać. Cieszył się jednak każdą chwilą i ich wspólnymi żartami. Zwłaszcza gdy testował jej cierpliwość do granic możliwości.
W międzyczasie minął czas sjesty i kalifornijski upał osłabł. De Soto obudził się z drzemki. — Mendoza, czy pojawił się Zorro?
Sierżant zaprzeczył — Gdyby się pojawił, obudziłbym cię natychmiast, mi Alcalde.
Ignacio nie czuł się pocieszony. Zerknął na zakochanych — Co oni robią?
Żołnierz rozpromienił się rozmarzony. — Wygląda na to, że don Diego właśnie kończy malować portret senority Escalante. Chciałbym móc malować jak on, zdobyłbym serce każdej damy. To takie romantyczne.
Jego przełożony nie podzielał tego entuzjazmu. — Idioto, co jest w tym romantycznego dla kobiety stojącej w tej samej pozycji przez kilka godzin?
Mendoza znał de Soto zbyt długo, żeby się z nim kłócić. Jednak z tego, co zobaczył, Victoria cieszyła się tym doświadczeniem tak samo jak jej narzeczony. I zdecydowanie nie wyglądała na znudzoną, może tylko trochę niecierpliwą. Młody don też nie wymagał od niej, aby cały czas stała w jednej pozycji. Leżała wygodnie lub siedziała na kocu.
Jego podejrzenia zostały potwierdzone, gdy Diego pokazał jej efekt końcowy. Senorita zarzuciła mu ręce na szyję i namiętnie pocałowała.
xxx Zorro xxx
Irytacja Alcalde osiągnęła zenit tego wieczoru. Nie tylko słodycz zalotów powodowała u niego niestrawność, to nigdzie nie było nawet śladu Zorro. De Soto spacerował po biurze i planował kolejne posunięcia.
— Zorro zwykle wie wszystko o wydarzeniach, które miały miejsce w pueblo, czasem nawet długo przed nami. Jakby czytał w myślach lub miał dobrych informatorów. A oto drugi dzień i cisza od tego drania. Myślałem, że to idealna pułapka, ale nie wiem, czy wytrzymam dłużej te umizgi. Jak dobrze, że don Alejandro wraca jutro. Może jemu uda się nieco poskromić swojego romantycznego syna.
- Miłosny napój numer 9 – rozdział 1
- Miłosny napój numer 9 – rozdział 2
- Miłosny napój numer 9 – rozdział 3
- Miłosny napój numer 9 – rozdział 4
Moment przebudzenia – w kolejnym rozdziale 🙂 Fakt, Diego musi być przerysowany w swoich zalotach, kapać słodyczą i romantyzmem. Ostatecznie celem jest zemdlić de Soto 🙂
Humor wyszedł przy okazji, ale cieszę się, że z pozytywnym wydźwiękiem 🙂
Uff, jak gorąco!! xD Kto by się spodziewał, że akcja tak ciekawie się rozwinie. Pomysł, aby to Diego był inicjatorem przedstawienia, okazał się fabularnie bardzo interesującym rozwiązaniem. Czuję jak moje napięcie w czasie lektury znacznie wzrosło w tym rozdziale, w porównaniu z pierwszym. Teraz zastanawiam się, jak może wyglądać moment “przebudzenia” Victorii. W serialu było to dość oczywiste. Ona i uczucie do de Soto? Gdzie tam! A w tym przypadku? To naprawdę intrygujące. Wyobrażenie sobie Diego z takim passion nie jest proste, ale nie czepiam się, bo fabularnie całkiem możliwe. Tylko wyobrażam sobie, ile to musi kosztować naszego biednego, Duncanowskiego Diego, żeby być aż tak wylewnym w swoich uczuciach. Ale gra jest warta świeczki. Jestem bardzo ciekaw jej wyniku. Muszę też dodać, że cieszę się, iż wkładasz swój fick swoje poczucie humoru, Kasiu. Dzielisz się nim w swoim tekście. To zdecydowanie uatrakcyjnia twój styl i muszę przyznać, że przemyślenia de Soto były bardzo in character, a to przyrównanie do sałatki, która mdli swoją słodyczą… no cóż. Myślę, że to duży komplement dla autora tekstu, kiedy czytelnik kończy lekturę w dobrym nastroju, nawet czytając o poczynaniach villana. A to właśnie sprawiłaś, Droga Kasiu. Czekam z wypiekami, aż znajdę chwilę na tyle dobrego nastroju, bym mógł zagłębić się w coś tak przyjemnego jak twój tekst, bo ostatnio los skąpi dobrych wieści. No cóż, dziękuję Kasiu i będę chciał czytać dalej twój fick. Wciągnął mnie.