Legenda i człowiek Cz IV: Zatrute piękno, rozdział 12

Autor/Author
Ograniczenie wiekowe/Rating
Fandom
New World 1990-1993,
Status
kompletny
Rodzaj/Genre
Romans, Przygoda,
Podsumowanie/Summary
Niebezpieczeństwo czasem kryje się tam, gdzie nikt się go nie spodziewa... Czwarta część opowieści o i Victorii
Postacie/Characters
Diego de la Vega, de la Vega, Escalante, Felipe, Jamie Mendoza, Luis Ramon,

po raz kolejny próbowała zupy. Antonia była zajęta ciastem, więc to na nią spadło dosmakowanie , ale nie potrafiła temu podołać. Jakby nie próbowała, czegoś jej w potrawie brakowało, a smak wydawał się być płaski, niepełny. Starsza kobieta obserwowała ją uważnie.

– Lepiej ja to doprawię, Escalante – powiedziała w końcu.

– Czemu?

– Nie macie smaku, prawda?

– Skąd?

– Mam już wnuki, zapomnieliście? Niektóre kobiety tak mają, że w tym czasie tracą smak. Lepiej, by wtedy nie gotowały.

Victoria oparła się o ścianę. Niektóre kobiety tak mają. Wyglądało na to, że ona też tak miała. Zaczęło się już kilka tygodni temu, ale teraz jej brak smaku i powonienia stał się naprawdę dokuczliwy. Jeśli to potrwa dłużej, jej gospoda straci swoją renomę doskonałej kuchni.

Jeśli to potrwa dłużej, pomyślała, jej gospoda straci jakąkolwiek renomę. Nie miała wątpliwości, komu to będzie zawdzięczać. Chiara prowadziła prawdziwą krucjatę, by udowodnić wszystkim, że dla Victorii Escalante nie ma miejsca w i powoli przekonywała ludzi do swoich racji. Już teraz część mieszkańców zaczęła omijać ją z daleka i odwracać wzrok, gdy przechodziła w pobliżu, zaś spadek liczby klientów gospody był jak na razie niewielki, ale zauważalny. To, że był akurat dzień targowy, nie poprawiało sytuacji. Więcej ludzi na rynku oznaczało teraz tylko to, że więcej osób zacznie ją omijać. Być może straci także dostawców, a to jeszcze pogorszy sytuację gospody.

– Victoria? – usłyszała nagle.

Diego stał w progu kuchennych drzwi.

W pierwszym odruchu chciała rzucić mu się w ramiona i wypłakać cały swój strach i ból. Ale nim drgnęła, przez myśl przemknęło jej, że on też wie, że być może uwierzył w te pogłoski i być może, gdy ona spróbuje się do niego zbliżyć, on odsunie ją ze wstrętem. Objęła się więc rękoma, by nie zdradzić, jak jej drżą.

– Po co przyjechałeś? – zapytała.

– Porozmawiać.

– Więc już słyszałeś.

– Ojciec mi powiedział. Uznał… – Diego zaczerwienił się lekko – uznał, że musi mi zadać kilka nieprzyjemnych pytań.

– On też w to wierzy.

READ  Legenda i człowiek Cz II : Sojusznicy, rozdział 2

– Tak. I nie – Diego nadal stał w progu. Za plecami Victorii Antonia zaczęła klepnięciami wyrównywać bryłę ciasta.

– A ty uwierzyłeś?

– Nie.

– Wyjdź.

– Co?

– Powiedziałam ci, wyjdź stąd. Nie mam siły na kłótnie, źle się czuję.

– Nie wyjdę.

– Wyjdź. Nie chcę się z tobą kłócić. Nie chcę powiedzieć czegoś, co potem oboje będziemy przeklinali.

Diego przez moment zamknął oczy.

– Zaryzykuję. Ufam ci – odpowiedział.

Victoria usłyszała za swoimi plecami, jak Antonia głośno wciąga powietrze.

– A więc? Co masz mi do powiedzenia?

Diego odetchnął głęboko.

– Chcę wiedzieć, czy… – zawahał się. – Chcę ci powiedzieć, że nie widzę powodu, dla którego musimy brać szybciej ślub.

Victoria zbladła. Cofnęła się o krok.

– Chcesz powiedzieć…

Diego jednym szybkim krokiem znalazł się przy niej. Nim się obejrzała, złapał ją za ramiona.

– Chcę powiedzieć, że przecież oboje wiemy, że to są tylko obrzydliwe oszczerstwa tej całej Chiary, prawda?

– Diego…

– Jeśli uważasz, że to konieczne, możemy wziąć ślub tak szybko, jak tylko zdołamy dojść do padre Beniteza. Jeśli sądzisz, że to konieczne, weźmiemy ślub na środku pueblo, ze wszystkimi mieszkańcami jako świadkami. Ale Vi, na miłość boską, nie możemy pozwolić, by to plotkujące babsko zmusiło cię do czegokolwiek!

Victoria rozpłakała się. Diego zaczął ją delikatnie głaskać po włosach i kołysać, uspokajająco mrucząc coś do ucha. Po chwili usadził ją na pierwszym wolnym zydlu i ściągnął z szafki czystą ścierkę. Antonia skończyła z układaniem ciasta i teraz podsunęła mu miskę z zimną wodą.

– Lepiej wytrzeć sobie twarz – poradziła. – To pomoże.

Diego zamoczył róg ścierki w wodzie i delikatnie zaczął zmywać łzy z policzków Victorii. Ta pieszczota załamała ją jeszcze bardziej i dziewczyna rozszlochała się od nowa, aż zaczęły ją męczyć mdłości.

– Diego… – wyjąkała.

– Tak?

– Muszę wyjść…

– Pójdę z tobą.

– Nie! – poderwała się i wypadła z kuchni, zasłaniając dłonią usta. Antonia pokręciła głową na ten widok.

– Źle to wygląda – powiedziała markotnie.

– Co macie na myśli? – zdziwił się Diego.

– Że ona na pewno oczekuje dziecka. I źle to znosi.

… To jest niemożliwe.

– Jak to?

– Słyszeliście, co przed chwilą powiedziałem mojej narzeczonej. Cokolwiek by o niej opowiadano, są to tylko potwarze i pogłoski. Czy wy także, tak jak Chiara, sądzicie – w głosie Diego była stal – że właścicielka gospody nie ma honoru? Ani dziedzic rodu de la Vega?

READ  Legenda i człowiek Cz IV: Zatrute piękno, rozdział 18

Antonia cofnęła się o krok, nagle przestraszona.

– Widzę, co widzę, don Diego… Ale…

Nim Antonia zdołała na to odpowiedzieć, gdzieś na zewnątrz wszczął się rumor. Spocony chłopak wpadł do kuchni.

aresztuje peonów z hacjendy don Oliveiry! – sapnął. – Oskarża ich o złamanie umowy!

– Czy on oszalał? – spytał Diego. – Pójdę z nim porozmawiać.

– Spokojnie, wszystko da się załatwić… Antonia, proszę, powiedzcie Victorii, gdzie poszedłem.

Parę chwil potem Victoria weszła chwiejnym krokiem do kuchni.

– Gdzie Diego?

skorzystał z dnia targowego, by aresztować ludzi don Oliveiry – wyjaśniła Antonia. – Don Diego poszedł z nim porozmawiać.

W tej samej chwili w hałasie dobiegającym z placu dało się słyszeć śmiechy, brawa i nawoływania. Wyglądało na to, że na rynku pojawił się Zorro. Victoria poderwała się i wybiegła na werandę.

Był tam. Właśnie uwalniał peonów, nie przejmując się tym, że zza bramy garnizonu wybiegają kolejni żołnierze. Przeciął rzemienie na rękach ostatniego więźnia i zasalutował szpadą, ale nie zbliżającym się przeciwnikom, lecz komuś, kto stał gdzieś z boku.

Donna Escobedo! Stała na werandzie jednego z domów, w otoczeniu swoich nieodłącznych kuzynek i z przejęciem śledziła każdy ruch Zorro.

Victorii zakręciło się w głowie. Więc to tak się sprawy miały? Zapewniał ją o swoim zaufaniu, o tym, że nie zrobi kroku bez jej zgody, o swojej… niewinności w tej sprawie, a teraz… Znów zaleca się do tej dziewczyny! Żal i poczucie zdrady sprawiły, że niemal znów się rozpłakała, ale zaraz poczuła palącą złość. Rzuciła się do wnętrza gospody. z pewnością straci jeszcze chwilę na rozbrajanie żołnierzy, może nawet sam go zajmie trochę dłużej, a na pewno będzie jeszcze rozmawiał z tą… tą . Miała chwilę czasu.

Porwała z kuchennego stołu patelnię i pognała do stajni. Nie, nie miała zamiaru wydać w ręce , nie mogła tego zrobić. Ale chciała, by gorzko, naprawdę gorzko pożałował tego flirtu. Poczekanie przy jego skrytce z odzieżą na zmianę wydawało się jej doskonałym pomysłem. Będą tam mogli… Ona będzie tam mogła porozmawiać, co sądzi o tym, co on robi.

Wdrapała się na stryszek i przemknęła, szybko i pewnie pod belkami aż do końca dachu. Niewielka kopka siana leżała tam pozornie nienaruszona.

READ  Konsekwencje, rozdział 2

Wyjrzała przez szczelinę w deskach zasłaniających okienko. właśnie przewracał ostatniego z żołnierzy. Dobrze, za parę minut powinien tu się zjawić, a zamiast stroju Diego zastanie… ją. I patelnię w jej ręce. Ciekawe, jak długo się utrzyma na nogach, pomyślała ponuro, a potem przyszło jej do głowy, że widok uciekającego przed nią Zorro powinien mocno ostudzić uczucia panienki Escobedo. To mogło być nawet ciekawe…

Machinalnie odsunęła siano, zajrzała do skrytki i zamarła.

Pod przykryciem jej dłoń natrafiła nie na miękki aksamit czy płótno, jakie zwykle nosił Diego, ale na czarny jedwab peleryny Zorro.

– Nie dziwię się, że się pomyliłaś – usłyszała nad głową. – Podobieństwo jest naprawdę ogromne.

Don Diego de la Vega, Zorro, którego znała i kochała, siedział na belce rozporowej krokwi.

Victoria spojrzała na plac. właśnie wskakiwał na konia, a Chiara odciągała za ramię donnę Dolores, ku widocznemu z daleka niezadowoleniu dziewczyny.

– Tak, tak – powtórzył Diego. – Jest prawie identyczny.

– On… Ja… – Victorii nagle zakręciło się w głowie. Szum w uszach narósł, przed oczyma pojawiły się srebrne i czarne iskry i nagle osunęła się w miękką ciemność pachnącą sianem.

.

CDN.

Series Navigation<< Legenda i człowiek Cz IV: Zatrute piękno, rozdział 11Legenda i człowiek Cz IV: Zatrute piękno, rozdział 13 >>

Author

Related posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *