Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 25 Noc przedślubna i ślub
Biała suknia ślubna wisiała w szafie, a wszystkie przygotowania były zapięte na ostatni guzik. Już jutro senorita Cortez stanie na ślubnym kobiercu i odtąd będzie seniorą, donią de la Vega. Jednak to nie nerwy przed zmianą stanu cywilnego nie pozwalały jej zasnąć tego wieczoru. Pewien przystojny bandyta obiecał jej wizytę, jeszcze przed zaręczynami. Tymczasem Rosarita nie widziała go od tamtej pory i tylko dzięki relacjom rówieśniczek, częściej bywających w pueblo, wiedziała, że Lis wciąż czai się w okolicy.
“Obiecał, jest człowiekiem honoru, na pewno przyjdzie.”
Poprzedniego dnia, ku niewypowiedzianej uldze braci Cortezów, wdowca i kawalera, sympatyczna kucharka podjęła się wprowadzenia niewinnej panienki w szczegóły czekającej ją nocy poślubnej. A że jej własny mąż też już nie żył od kilku lat, nie widziała powodu, aby nie podzielić się także paroma wskazówkami ze swojego doświadczenia. Rosarita była zdeterminowana, aby dzisiejszej nocy sprawdzić tę wiedzę w praktyce.
Nie mogła znaleźć dobrej pozycji w łóżku i kręciła się. Powoli traciła nadzieję i nachodziły ją wątpliwości.
“Dlaczego miałby przyjść? Tyle razy powtarzał mi, żebym o nim zapomniała. Pewnie wiele senorit go całowało, czemu bym miała być wyjątkowa?”
Wiedziała, że tej nocy nie zaśnie. Z westchnieniem rezygnacji obróciła się na drugi bok, twarzą do okna, przez które wpadała księżycowa, jasna poświata. Jednak tym razem na tle pełni był czarny kształt. Renegat siedział cicho na parapecie, z niedbale zwisającą nogą i przyglądał się jej.
“Zorro!” wyszeptała i zachłysnęła się z wrażenia.
Uśmiechnął się lekko i grzecznie przywitał. “Buenas noches, senorita. Wymogłaś na mnie obietnicę, więc jestem. Cieszę się, że poszłaś za moją radą i wychodzisz za don Diego.”
Usiadła na łóżku, a serce jej waliło w piersi z wrażenia. “Diego jest odważny i troskliwy, myślę, że będzie dobrym mężem. Ale… ale brakuje mu twojej waleczności i podejmowania działania. Czasem widzę przebłyski dawnego chłopca, którego znałam przed wyprowadzką do Monterey, ale szybko znikają.”
Wstała i podeszła do niego. W srebrzystym świetle i białej koszuli nocnej wyglądała w jego oczach jak anioł. “Już jutro będzie moją żoną, już jutro.”
Gdy stanęła przy nim, zsunął się z parapetu. Popatrzyła uważnie w jego czekoladowe oczy, z których wyzierała tęsknota. Teraz była pewna, że wciąż żywił do niej uczucia, że nie zapomniał. Wspięła się na palce i złożyła na jego ustach delikatnego całusa.
Zmieszał się zaskoczony, więc pospieszyła z wyjaśnieniem. “Przekonałeś mnie, że nie mogę żyć tylko marzeniami. Kocham ciebie, ale kocham też Diego, chociaż nie wiem jak to możliwe.”
Zorro wiedział, że nie wolno mu niczego zadeklarować, nie w przeddzień ślubu. Dlatego milczał.
Położyła mu dłoń na wysokości serca i poczuła, jak dudni. Musiała przedrzeć się przez jego bariery i zastrzeżenia. Sama je miała, rozważała wszystkie za i przeciw od wielu dni. Ale to była jej ostatnia szansa. Ich ostatnia szansa.
Tak, jak za pierwszym razem, wsunęła drugą dłoń w przerwę między kołnierzyk i maskę, i wodziła po jego odkrytej skórze. Poczuła, jak jego puls jeszcze bardziej przyspieszył, a on zadrżał. Pociągnęła go w dół do kolejnego pocałunku.
Młodzieniec był wzięty z zaskoczenia i nie opierał się. Spodziewał się żalu, może płaczu i konieczności pocieszania, ale nie tego. Objął ją mocno i przytulił, a jego język niecierpliwie zwiedzał każdy zakamarek jej ust. Dziewczyna nie pozostawała mu dłużna, a z każdą chwilą utwierdzała się w słuszności swojego postanowienia. Czerń jego stroju zmieszał się z bielą jej koszuli, gdy stali na granicy księżycowego światła i mroku pokoju.
Jednak po chwili przyszło opamiętanie. Bandyta przeniósł dłonie na jej ramiona i delikatnie odsunął. Pokręcił w zaprzeczeniu głową i opuścił luźno ręce.
“Senorita, jutro wychodzisz za mąż. Nie powinienem był przyjeżdżać. Wybacz.”
Jednak wbrew rozsądkowi Rosarita go nie puściła i nadal stała blisko, za blisko dla jego trzeźwego osądu. Jej dłoń leniwie rysowała wzór na jego piersi i nieznośnie powoli zaczęła zmierzać w dół. Miała nadzieję, że sugestie kucharki były uniwersalne dla każdego mężczyzny. Przy okazji cieszyła się każdą sekundą kontaktu z jego ciałem.
“Jutro. Od jutra będę należała tylko do Diego.”
Jej dłoń była już na wysokości końca mostka. Zorro zacisnął swoje w pięści, walcząc z samym sobą. Miłość i pożądanie prowadziły pojedynek z rozsądkiem i dobrym wychowaniem. Widziała tę walkę i to dopingowało ją do dalszych pieszczot.
“Tę ostatnią noc chcę spędzić z tobą.”
Poczuł ciepło na brzuchu, a mięśnie same się spięły. Nie mógł dłużej patrzeć w jej oczy, pełne głodu i obietnicy. Podniósł głowę i spojrzał w sufit, głośno przełykając ślinę. Rosarita miała do tej pory własne obawy i wstydziła się swojej niemoralnej propozycji, chociaż dokładnie ją przemyślała. Widok poruszającej się grdyki i pulsującego punktu na jego odsłoniętej szyi, ostatecznie przeważył.
“I nie tak niewinnie jak ostatnio.”
Zorro poczuł jej miękkie usta na szyi, a jednocześnie jej ręka dotarła do dolnej granicy szerokiego pasa. Jęknął, bo wiedział, że to, co się stanie za chwilę, było przeciwko wszystkiemu, co mu wpajano od dziecka. Ale jej pragnienie było tak samo silne jak jego. Musiał spróbować ją zatrzymać, zanim będzie za późno.
“Don Diego jest moim przyjacielem.” Wychrypiał.
Na chwilę oderwała usta od skóry, a w tym miejscu od razu poczuł chłód nocnego powietrza.
“Wie, że mieliśmy się spotkać, pożegnać, a nie jest głupi. Chce, żebym była szczęśliwa.”
Była odważna, ale nie zeszła dłonią niżej, ku jego uldze. Już miał zebrać się w sobie, aby przerwać jej pieszczoty i wyjść, gdy poczuł, że przeniosła obie ręce na jego pierś i zeszła niżej z drobnymi pocałunkami. Była zdecydowana i wiedziała, że swoimi działaniami doprowadza go do szaleństwa. To tylko zachęcało ją bardziej.
“Diego oddam moje życie, tobie chcę oddać niewinność.”
Czas się dla niego zatrzymał, gdy jej ciepły oddech owionął obojczyki. Nie zauważył nawet, w którym momencie zsunęła mu kapelusz na plecy, odwiązała supeł peleryny i odpięła guziki koszuli. Świadomość otoczenia wróciła, dopiero gdy zsunęła mu z ramion ubranie i położyła dłonie na nagiej skórze klatki piersiowej. Przeszedł go kolejny dreszcz, nie wiedział tylko, co było powodem. Jej dotyk czy chłód nocy.
Opuścił głowę i wyszeptał pokonany. “Spójrz na mnie.“
Gdy to zrobiła, szukał jeszcze w jej twarzy wątpliwości, ale ich tam nie było. Odnalazł miłość i obawę, że ją odrzuci. Strach, który sam dobrze znał i czuł jeszcze niedawno.
“Nie wolno ci zdjąć maski. Nie wolno ci poznać mojej tożsamości. Obiecaj.”
Mówił to z tak śmiertelną powagą, że zrozumiała jego przesłanie. “Obiecuję.”
Ostatnia jego bariera została przełamana. Zdjął kapelusz i rękawice, odrzucił je w kąt. Pozwolił opaść do końca pelerynie i koszuli. Ujął jej twarz w dłonie i całował aż do utraty tchu.
xxx Zorro xxx
Wirowało jej w głowie od nadmiaru bodźców i braku tlenu. Dlatego odsunęła się pół kroku, aby na niego spojrzeć. Jej ciekawy wzrok przesuwał się po szerokich ramionach i piersi, wyraźnie zarysowanych mięśniach, na których miejscami odbijały się cienkie białe blizny, aż do bardzo intrygującego wybrzuszenia z przodu spodni. Zarumieniła się, gdy usłyszała jego cichy śmiech. Zorientowała się, że się gapi. Nagle ogarnęła ją nieśmiałość, zagryzła wargę i spuściła głowę.
“Powiedz tylko słowo, ubiorę się i wyjdę. Ale jeśli chcesz, żebym został, to odwróć się.”
Nie wiedziała, co zamierzał, ale posłusznie odwróciła się do niego plecami. Delikatnie odsunął jej włosy i przełożył przez jedno ramię, a potem zaczął rozwiązywać tasiemki jej koszuli. Mogła widzieć to wyraźnie w dużym lutrze ustawionym naprzeciwko. Czuła wyraźnie jego ciepły oddech na szyi, a potem także pocałunki. Chciała więcej, więc odchyliła głowę w przeciwną stronę, dając mu więcej miejsca.
Gdy ostatnie wiązanie puściło, jednym stanowczym ruchem zsunął jej ubranie, które opadło na podłogę. Zadrżała od nagłego chłodu, ale teraz to ona w lutrze przyłapała go na gapieniu się. Zorro z uwielbieniem wodził wzrokiem po odbiciu i poczuł, że spodnie, które były ciasne do tej pory, teraz powodują prawie ból.
Wyszeptał jej do ucha. “Jesteś piękna, Rosarita, jak anioł albo grecka bogini.” Sposób, w jaki wypowiedział jej imię, tak jak poprzednio, samo w sobie było pieszczotą.
Zauważył jej gęsią skórkę, więc szybko objął ją. To było jak spełnienie marzeń. “Nie, to jest lepsze od wszystkich moich fantazji.” Chłód w sekundę zniknął, gdy jej plecy zetknęły się z jego ciepłym torsem. Duże męskie dłonie wodziły po jej ciele, podziwiając miękkość krągłości i aksamitną skórę.
Stała naga i wciąż zawstydzona, ale nie mogła oderwać wzroku od ich widoku w lustrze. Pewnie dotykał jej ciała, a gdy zaczął masować biust, cicho jęknęła. Doskonale wiedział co i jak robić, aby doprowadzić ją do stanu, gdzie ugięły się pod nią kolana.
Wtedy odszedł pół kroku w tył i wziął na ręce. Oplotła mu ramiona wokół szyi i patrzyła zahipnotyzowana, jak zaniósł do łóżka i ostrożnie położył. Szybko pozbył się butów, pasa oraz spodni i bielizny. Siedział na posłaniu tyłem do niej, a Rosarita mogła podziwiać kolejną kolekcję cienkich i białych blizn zdobiących jego plecy i ramiona.
Dotknęła go, bo przez dłuższą chwilę się nie odwracał. “Zorro?”
Wyprostował się i odetchnął. Głos mu lekko zadrżał, gdy spytał. “Czy jesteś tego pewna? Później nie mogę obiecać, że się zatrzymam.”
“Jestem. To nasza jedyna szansa i nie zamierzam się wycofać. A ty?”
Nie odpowiedział jej, ale z zuchwałym błyskiem w oku odwrócił się i położył na niej. Jego słodki ciężar sprawiał, że zapomniała o otaczającym świecie, istniał tylko on. To, co się stało potem, mogła porównać tylko do galopu na grzbiecie Tornado przez dzikie prerie Kalifornii w oślepiającym słońcu. Był stanowczy, pewny siebie, trzymał ją mocno, ale nie aż tak, aby pozostawić ślady. Roztaczał jak zwykle aromat końskiego potu pomieszanego z jego specyficznym zapachem. Pieszczoty młodzieńca sprawiały, że czuła się lekko, jakby miała pofrunąć. Nawet nie zdążyła zarejestrować początkowego bólu, gdy budujące się w jej wnętrzu napięcie osiągnęło apogeum. Zachłannie całował ją, aby nikt z domowników nie usłyszał jej jęków. Kolejne fale przyjemności przychodziły i odchodziły, zostawiając ją wyczerpaną i szczęśliwą.
Zorro po raz pierwszy od lat zamknął się na otoczenie. Gdyby weszliby teraz żołnierze, nawet by ich nie zauważył. Jednak nawet półprzytomny z doznań, pamiętał, czego nauczył się na “korepetycjach” w Madrycie od pewnej młodej wdowy. Wtedy z wahaniem i wstydem spowiadał się z każdej “lekcji”, teraz je błogosławił. Wiedział jak sprawić przyjemność i jak nie zrobić jej krzywdy w najbardziej bolesnym momencie.
Zatopił się w niej, oszołomiony jej zapachem i bliskością. Jej coraz śmielsze ruchy doprowadziły go do krawędzi. W uszach szumiało mu, jak jeszcze nigdy w życiu. Próbował być delikatny, ale długo wstrzymywane pożądanie wzięło górę. Przeciągał własne uwolnienie tylko tak długo, aż poczuł jej tężejące mięśnie wokół niego i paznokcie wbijające się mu w plecy aż do krwi. Kolejny raz wcale nie był wolniejszy i spokojniejszy.
xxx Zorro xxx
Leżeli syci i zmęczeni. Młodzieniec odpoczywał na plecach i obejmował ją ramionami, podczas gdy Rosarita wtuliła się w jego pierś. Nawet nie chciała wiedzieć, gdzie się tego wszystkiego nauczył, ale cieszyła się, że to właśnie on wprowadził ją w tak ważną część życia.
Pocałował ją we włosy i zagadnął “Nie żałujesz?”
Pokręciła głową. “Nie. A ty?”
Nie odpowiedział na pytanie, ale zadał swoje. “Jesteś szczęśliwa?”
“Tak. Nawet w moich marzeniach, to nie było takie… intensywne.”
Uśmiechnął się łobuzersko. “Marzyłaś o mnie? Senorita z dobrego domu, córka caballero, miała nieprzyzwoite fantazje o pospolitym przestępcy?”
Uderzyła go lekko pięścią w żebra. “Nie jesteś zwyczajnym bandytą i dobrze o tym wiesz.”
Zaczął głaskać ją po ramieniu i mruczeć powolną melodię. “Idź spać, jutro twój wielki dzień. Miłych snów.”
xxx Zorro xxx
Obudziła się jeszcze przed świtem, gdy ptaki zaczęły swoje trele, a noc uciekała przed szarówką. W powietrzu wciąż unosił się zapach ich miłości. W pierwszych promieniach dnia mogła lepiej się przyjrzeć młodzieńcowi, który leżał obok. Delikatnie, tak, aby go nie obudzić, wodziła palcem po licznych bliznach. Większość była zadana szpadą, ale przynajmniej dwie były duże i okrągłe. Zorro sypiał jednak czujnie i od razu zauważyła zmianę w jego oddechu, mimo że nie otworzył oczu.
“Ta rana jest od kuli?” zapytała, obrysowując szramę.
“Tak, żołnierze czasem mają szczęście.” odpowiedział i rozbudził się. Otworzył oczy i zauważył, jak Rosarita dotyka kolejnych blizn. Historia życia zapisana na skórze, a ona właśnie ją odkrywała.
“Cholera, dotyk można oszukać, ale nie wzrok. Ta noc była błędem. Jeśli zobaczy Diego w łóżku, natychmiast mnie rozpozna! Ależ głupiec ze mnie!”
Pocałował ją we włosy i delikatnie wyswobodził z objęć. Nie chciał, aby wyglądało to na ucieczkę. Sięgnął po spodnie i zaczął się ubierać. Zaryzykował zerknięcie na ukochaną. Leżała i przyglądała się mu. Ostatnie czego chciał to smutnej panny młodej. Dlatego przysiadł na krawędzi łóżka i odgarnął jej włosy z czoła. “To była najwspanialsza noc w moim życiu, a twój dar… nie wiem, czy jestem go godny, ale nigdy o tym nie zapomnę.”
Przytrzymała jego dłoń przy policzku swoją. “Ja też cię nigdy nie zapomnę, nieważne ile razy mi każesz.”
Oboje się uśmiechnęli. Ona z żartu, a on z ulgi, że humor jej się poprawił. Podniósł się i przywdział koszulę i pelerynę. Gdy był już gotów, schylił się i pocałował ją jeszcze raz. Krótko, bo nie miał pewności, czy po dłuższym nie zostałby do śniadania.
“Adios, senorita. Nie będę mógł złożyć ci życzeń pod kościołem, więc przyjmij je teraz. Bądź szczęśliwa z don Diego.”
“Gracias. Adios, Zorro.”
Jeszcze chwilę patrzyli na siebie w cichym porozumieniu, po czym bandyta zgrabnie wyskoczył przez okno. Rosarita jeszcze przez długi czas wpatrywała się w przestrzeń, rozpamiętując ostatnią noc i nadchodzący dzień.
xxx Zorro xxx
Ledwie wjechał do jaskini, a został zagadany serią chaotycznych gestów Bernardo. Służący zaczął się już poważnie martwić, gdzie jest Diego.
“Spędziłem noc u Rosarity.” Widząc zdegustowaną minę przyjaciela, szybko dodał. “Kazanie zrobisz mi później, teraz musimy się wyszykować. I tak, wiem, że to był błąd.”
Musiał jednak mimowolnie się uśmiechać, bo niemowa uspokojony, że Zorro dotarł do jaskini bez przygód, szturchnął go w ramię. Pokazał kształt kobiety, po czym złożył dłoń w dziubek i głośno cmoknął końcówki palców. Poruszył też wymownie brwiami.
Diego roześmiał się głośno i zaczął rozmarzony. “Tak, było wspaniale. Rosarita jest….”
Zorientował się, że przyjaciel ciągnie go za język. “Nie oczekuj szczegółów! Ja cię w Madrycie na trzecim roku nie wypytywałem, gdzie chodziłeś w piątkowe wieczory!”
Niemowa wyszczerzył się i pomógł caballero ubrać ślubny garnitur i wyszykować się do uroczystości. Sam miał zostać w hacjendzie, przynajmniej oficjalnie. Już wcześniej postanowili upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i na przyszłość odsunąć podejrzenia od Diego.
xxx Zorro xxx
Kościół był pełen gości i okolicznych mieszkańców. W końcu żenił się nie tylko syn najbogatszego caballero w okolicy, ale także zadeklarowany kawaler. To było wydarzenie roku. Co złośliwsi zastanawiali się, czy to on nie zostawi wybrankę przed ołtarzem w najważniejszym momencie.
Diego stał z ojcem i padre przy ołtarzu. Był zdenerwowany, co już wcześniej spotkało się z kilkoma żarcikami Alejandro. Rosarita wyraźnie powiedziała, że za niego wyjdzie, więc akurat to, wbrew powszechnym podejrzeniom, nie było powodem jego niepewności.
To, co gryzło sumienie młodego caballero, to poprzednia noc. O tym, że senorita nie szła do ślubu dziewicą, wiedziały tylko cztery osoby: on, Zorro, ona i Bernardo. I nikt więcej nigdy się o tym nie dowie, więc jej reputacja będzie nienaruszona. Chwila słabości nie miała w praktyce konsekwencji. Ale mimo wspaniałych wspomnień, do których zamierzał niedługo dodać nowe, czuł pewien niepokój.
Organy zaczęły grać i do kościoła weszła panna młoda prowadzona przez ojca, który przyjechał z Monterey kilka dni wcześniej. Diego nie mógł oderwać od niej oczu. Suknia idealnie podkreślała każdą krągłość, której wcześniej dotykał, a lekko udrapowany dół spływał zwiewnie na podłogę. Była promienna, radosna i piękna.
Obojgu cała uroczystość przemknęła w okamgnieniu. Rosarita swoją przysięgę wypowiedziała tak samo pewnie jak Diego, bez cienia wątpliwości czy wskazówki, co wydarzyło się w nocy. Przy wymianie obrączek, stres z nich zszedł i uśmiechnęli się do siebie szczęśliwi, że jest już po wszystkim. Nie trzeba dodawać, że długi, choć grzeczny, pocałunek w wykonaniu zwykle uprzejmego, ale nieco nieśmiałego wobec płci pięknej caballero, wywołał żywiołowe wiwaty, a nawet dwuznaczne gwizdy.
Po wyjściu z kościoła państwo młodzi zaczęli odbierać gratulacje od gości. Diego trzymał trochę zaborczo ramię owinięte wokół jej talii. Jego marzenie się spełniło, mieli dobrego komendanta, a najpiękniejsza dziewczyna na świecie właśnie mu ślubowała.
Wesołe rozmowy i życzenia przerwał niespodziewanie sierżant. “Zorro!”
Wszyscy odwrócili się w stronę wjazdu do pueblo. Rosarita drgnęła nieznacznie, ale zauważył to tylko młody de la Vega. Czarny jeździec na Tornado zasalutował szpadą nowożeńcom, spiął konia do levade i uciekł. Żołnierze i mieszkańcy zwrócili się do komendanta w napięciu. Toledano, po opowieści Diego sprzed miesiąca, spodziewał się wizyty renegata, ale machnął ręką. “Nie będziemy psuć sobie takiego uroczystego dnia jakimiś pogoniami. Zorro jeszcze zdążymy złapać innym razem.”
xxx Zorro xxx
W hacjendzie de la Vegów trwało wesele. Stoły uginały się od różnorakich potraw przyszykowanych zgodnie przez służbę gospodarzy i Cortezów. Najprzedniejsze hiszpańskie i kalifornijskie wino lało się strumieniami. Do tańca przygrywały na zmianę dwa zespoły, a patio pełne było wirujących par. Rosarita z zaróżowionymi od wysiłku policzkami miała okazję zatańczyć już chyba z każdym chętnym. Diego udała się ta sztuka do tej pory tylko dwa razy.
Młody caballero musiał za to prowadzić zawiłe rozmowy z innymi donami, słuchać dobrych rad małżeńskich matron i zawiedzionych spowiedzi senorit, które miały wcześniej nadzieję na zostanie donami de la Vega, a teraz ich plany legły w gruzach.
W końcu udało mu się wyswobodzić od towarzystwa i odciągnąć na bok Bernardo.
“Wszystko się udało?”
Niemowa ułożył palec wskazujący i kciuk w kółko, a pozostałe rozcapierzył.
“Też mi się tak wydaje. Nikt nie kwestionował tożsamości jeźdźca. Tornado jest zbyt charakterystyczny.”
Służący stuknął go w pierś, chcąc zwrócić uwagę. Narysował “z”, w poprzednie kółko z palców włożył i wyjął kilka razy palec wskazujący drugiej dłoni, po czym narysował kształt kobiety i wskazał na przyjaciela.
“Tak, wiem, że ta noc była błędem, już ci to mówiłem. Nie mam pomysłu, jak zrobić, żeby Ros się nie połapała.”
Bernardo wskazał na stojącą na stoliku obok butelkę z winem, a potem włożył złożone jak do modlitwy dłonie pod policzek.
“To jest myśl. Odwlekę skonsumowanie małżeństwa, dopóki coś nie przyjdzie mi do głowy. Nie uda się w nieskończoność, ale kilka dni na pewno. Gracias.”
xxx Zorro xxx
Okazało się, że nie tylko donowie chcą porozmawiać z panem młodym. Padre Felipe podszedł i zaprowadził Diego w odosobniony kąt ogrodu. Cykały świerszcze i dochodził pogłos muzyki, ale oprócz tego wokół było cicho i spokojnie.
“Don Diego, dzisiaj wszedłeś na nową drogę życia. Będziesz miał nowe obowiązki i twoje priorytety też szybko się zmienią.”
“Tak, zdaję sobie z tego sprawę.” Odpowiedział zamyślony caballero.
“Są pewne rzeczy, które możesz robić tylko ty, jesteś w nich niezastąpiony.”
Na te słowa młody de la Vega podniósł gwałtownie głowę i spojrzał podejrzliwie na mnicha, który wciąż łagodnie się uśmiechał.
“Tak, są pewne sprawy, które tylko ty jesteś w stanie wykonać, a ludzie na ciebie liczą. Są też z kolei inne, którym powinieneś poświęcić teraz mniej czasu. Doba ma określoną ilość godzin, chłopcze.”
“Nie wiem, do czego zmierzasz, padre.”
“Doszedł ci obowiązek w postaci żony. To oznacza, że musisz z któregoś dotychczasowego zrezygnować. Zbyt dużo zajęć prowadzi do nieostrożności, a to może być niebezpieczne.”
Młodzieniec przytaknął. Teraz już nie miał wątpliwości co do właściwego tematu rozmowy. Mnich wiedział i ostrzegał go.
“Gdy przyszliście prosić o zapowiedzi, wysłałem list do przełożonego o przysłanie jeszcze jednego brata, do prowadzenia szkoły. Ma przyjechać w ciągu kilku dni. Dzieci przepadają i za tobą i za twoją żoną, ale zalecałbym, aby od tej pory były to raczej okazjonalne wizyty.”
“Dziękuję za tak… mądrą radę, padre.”
“Jeśli chciałbyś czasem porozmawiać, wiesz, gdzie mnie znaleźć. A teraz, słyszałem, że twój ojciec sprowadził z Hiszpanii pyszną Madeirę, napijemy się?”
xxx Zorro xxx
Po północy państwo młodzi w końcu mieli nieco czasu dla siebie. Część gości już się pożegnała, a Rosarita zatańczyła ze wszystkimi, którzy ją poprosili lub którym wypadało poświęcić chociaż jedną piosenkę. Od kiedy Diego lekko się przed nią skłonił, nie dzielił się ukochaną z nikim.
Dla wszystkich, którzy mniej lub bardziej ukradkowo ich obserwowali, było jasne, że tworzą świetną parę. Młody caballero świata nie widział poza żoną, co kilka razy spowodowało przypadkowe wpadnięcie na ławkę czy drzewo. Prawił jej na ucho komplementy, a ona śmiała się lub odpowiadała mu równie miłe słowa. Przyjaciele Alejandro żartowali z nim, że już niedługo będzie musiał wyprawiać chrzciny pierwszego wnuka.
W końcu ostatni goście się pożegnali, a służba zaczęła sprzątać stoły i patio. Diego pilnował, aby wypić kilka kieliszków wina na koniec. Teraz szarmancko podniósł żonę i na rękach zaniósł ją do jego sypialni, którą od dzisiaj mieli wspólnie zajmować. W środku ostentacyjnie wypił jeszcze jedną porcję wina.
Rosarita schroniła się za parawanem, aby się przebrać. W tym czasie caballero zdjął buty i rzucił się na łóżko. Zanim panna młoda zdążyła założyć koszulę nocną, z pieleszy dochodziło ciche pochrapywanie.
Świeżo upieczona seniora de la Vega stanęła zaskoczona i podparła się pod boki. “Noc poślubna, a on się spił winem i śpi!”
Ale musiała przyznać przed sobą, że też jest zmęczona wrażeniami całego dnia oraz weselem. Nieprzespana w pełni poprzednia noc też dawała się we znaki. Dlatego wzruszyła ramionami i wsunęła się pod kołdrę koło Diego.
Pachniał drzewem sandałowym i winem, a śpiąc, wyglądał niewinnie i uroczo. Nie mogła się na niego gniewać. Zamknęła oczy, a do snu ululało ją wspomnienie ciepłych i mocnych dłoni na jej ciele.
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 1 Zmiany w stosunku do oryginału i zarys czasowy
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 2 Kłótnia z ojcem i dawna przyjaciółka
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 3 Wycieczka, piknik i cień w raju
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 4 Dwa tygodnie urlopu dla Zorro
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 5 Zmiana warty
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 6 Porwanie senority
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 7 Rekonwalescencja i pułapka
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 8 Nocna wizyta i sezon burzowy
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 9 Prace przymusowe i potrójna pułapka
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 10 Zamach i zagadka
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 11 Lis zastawia pułapkę
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 12 Koniec Ortegi, początek miłości
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 13 Misja: kuszenie
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 14 Powitanie nowego komendanta
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 15 W sidłach miłości
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 16 Ktoś się zbroi
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 17 Pojednanie i nowe kłopoty
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 18 Odwaga bez szpady
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 19 Przyłapani i ktoś się zbroi 2
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 20 Odnalezione muszkiety
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 21 Spęd bydła i ważne pytanie
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 22 Coroczny podatek dla gubernatora
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 23 Niewierna żona
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 24 Ucieczka i powrót do normy
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 25 Noc przedślubna i ślub
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 26 Kłopoty w raju
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 27 Przepęd bydła i odwiedziny u kuzyna
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 28 Orzeł wciąż jest łasy na pieniądze
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 29 Jak wytropić Orła?
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 30 Jak ukryć ranę przed spostrzegawczą żoną?
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 31 Co się stało z Tornado i złotem?
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 32 Bezkrólewie i stary wróg
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 33 Plan walki
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 34 Atak Ortegi i odkrycie
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 35 Cisza przed burzą
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 36 Orzeł przyleciał
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 37 Masakra i długa droga
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 38 Powrót i ostrzeżenie
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 39 Nowy de la Vega
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 40 Gra w szachy
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 41 Orzeł uderza
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 42 Napisanie raportu nie jest łatwe
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 43 Powrót męża i spostrzegawcza żona
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 44 Stary znajomy i początek zemsty
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 45 Nagroda
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 46 Pardon i awans
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 47 Początek współpracy
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 51 Epilog
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 50 Chrzest i Zorro
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 49 Niedzielny obiad i pochopne oskarżenie
- Zorro i Rosarita Cortez – rozdział 48 Łatwiejsza droga i trudniejsza droga